Poczucie, że się w życiu nie wyrabiamy i faktyczne niewyrabianie się potrafią być naprawdę absolutnie drenujące z energii i zniechęcające do działania i odbierające jakąkolwiek motywację do czegokolwiek. Dlatego dzisiaj o tym, jak planować, żeby się lepiej wyrabiać.

Świat rzuca nam pod nogi tysiące wskazówek co robić i jak żyć. A ja jestem absolutnie przekonana, że można (i warto) znaleźć własną ścieżkę. Sensownie zarządzać sobą w czasie. Działać inaczej. Produktywnie, ale bez spiny. Że między jedną wskazówką zegara a drugą nie zdążysz wypić i tak zimnej już kawy. Że to osiągalne nauczyć się odpuszczać kiedy warto, robić kiedy trzeba i odpoczywać jak chcesz.
⠀
Między wskazówkami to podcast dla osób, którym stan przepracowania nie jest obcy. Jeśli zaczynasz prowadzić swój biznes po godzinach, tworzyć własną markę w Internecie lub zmieniasz branżę tak, jak ja kiedyś i Twój dzień pracy nie kończy się wraz z pojawieniem się wskazówki zegara na godzinie 16 – zapraszam.
⠀
W podcaście poruszam tematy takie, jak: produktywność, zarządzanie sobą w czasie, rozwój osobisty, psychologia, budowanie marki, działalność online, organizacja pracy, planowanie, zdrowie psychiczne, zdrowie fizyczne, szeroko rozumiany życiowy dobrostan.
⠀
Na stronie https://monikatorkowska.com znajdziesz notatki do wszystkich odcinków i wersje do czytania Jeśli chcesz więcej – zapisz się do mojego newslettera na https://monikatorkowska.com/newsletter. Otrzymasz informacje o nowych odcinkach, niepublikowane treści, a także dostęp do materiałów dodatkowych dla wybranych odcinków.
📧 Piszę (podobno 😉) fajne listy. Też je chcesz? Zapisz się: https://monikatorkowska.com/newsletter
Wrzucić na listę tonę rzeczy to żadna sztuka. Ale zrobić to tak, aby być w stanie realizować co się postanowiło – owszem. Dlatego w 88. odcinku podcastu Między wskazówkami podpowiadam jak planować, aby się (lepiej) wyrabiać.
Notatki i pełny opis odcinka: https://monikatorkowska.com/088
🔥 Darmowy ebook „Jak odciążyć głowę z nadmiaru spraw w czterech krokach”: https://monikatorkowska.com/ebook
Lubisz mój podcast? Wesprzyj dowolną kwotą tutaj 👉 https://bit.ly/3GGWkw0
💁♀️ Bądźmy w kontakcie:
👉 Instagram: https://monikatorkowska.com/instagram
👉 Blog: https://monikatorkowska.com/
👉 Facebook: https://monikatorkowska.com/facebook
👉 YouTube: https://monikatorkowska.com/youtube
📧 kontakt(at)monikatorkowska.com

Wymienione w tym odcinku
Warto sprawdzić
Podkast – Przymus robienia więcej i lepiej [#073]
Podkast – Reset, czyli jak ruszyć z miejsca, kiedy masz tonę zaległych zadań [#085]
Podkast do czytania
W tym odcinku
- To nie z Tobą jest coś nie tak
- Post-it jako wyznacznik Twojego dnia
- Daj sobie puste przestrzenie w ciągu dnia
- Masz mniej czasu niż Ci się wydaje
- Uwzględnij rzeczy dookoła czynności
Dzisiaj o tym, jak planować, żeby się wyrabiać. Gwiazdka – trochę lepiej wyrabiać. Nie jestem fanką obiecywania złotych gór i nie jestem fanką… To ma podstawy naukowe, więc mogę sobie być fanką czegokolwiek – podejście oparte na przewrotach generalnie na dłuższą metę się nie sprawdza. Pewną obietnicą, która idzie za tym odcinkiem jest to, żeby umieć robić to troszeczkę lepiej albo zwrócić uwagę na takie rzeczy, które pozwolą nam robić to lepiej.
Jeśli nie masz przesłuchanego poprzedniego odcinka, w którym mówię o powodach takich sytuacji, że się ciągle nie wyrabiamy i tego poczucia, że się ciągle nie wyrabiamy, bo to są dwie różne rzeczy, to zapraszam do poprzedniego odcinka.
A dzisiaj o kilku takich rzeczach, na które warto zwrócić uwagę, żeby ten proces planowania i później realizacji oczywiście też usprawnić. Właśnie na tym początkowym etapie. Czyli w ogóle myślenia o tym, co robimy. Oczywiście będę się tutaj odwoływała czy miała na względzie kontekst różnej neurobiologii mózgu. Mam tu na myśli ADHD-ową urodę mózgu przede wszystkim, bo to nam troszeczkę zmienia. A zmienia przede wszystkim w kontekście umiejętności wizualizowania sobie czegoś w czasie i postrzegania tego czasu.
To nie z Tobą jest coś nie tak
Jeśli mamy problem z notorycznym przeładowywaniem sobie dnia, to fajnie, że jesteśmy optymistyczni na temat tego, co możemy zrobić. Ale to, że się nie wyrabiamy to niekoniecznie świadczy o tym, że coś jest z nami nie tak, tylko bardzo często świadczy o tym, że matematyka puka nam do drzwi i mówi o tym: hej, rzeczy trwają tyle ile trwają, nie wyrobimy się, nie rozciągniemy doby, nie zmienimy upływu czasu na Twoje potrzeby, żeby pięć godzin upchnąć w trzy, kiedy robi coś jedna osoba.
Uważam, że reprezentacja wizualna jest szczególnie istotna dla tych osób, które mają problem z przeładowywaniem sobie listy. Teraz sobie zdałam sprawę z tego, że używam fantastycznego określenia pod tytułem „reprezentacja wizualna” i nie powiedziałam w ogóle co to jest.
Reprezentacja wizualna, czyli jakieś obrazowe przedstawienie tego, jak wygląda Twój dzień. Nie mam na myśli takiego harmonogramu, który możemy widzieć w kalendarzach z prostokątami. To niekoniecznie. Oczywiście to jest super, ale niekoniecznie musi tak być. Czasami chodzi o to, żeby widzieć punkty, które nas czekają danego dnia.
Tylko problem z wypisywaniem sobie takiej listy na jeden dzień jest taki, że ona może być dowolnie długa, dowolna krótka. W zależności od tego, jaką kartkę wybierzesz i jak duże litery piszesz. [śmiech] Jakkolwiek to komicznie teraz nie zabrzmiało. Ale serio, troszeczkę tak jest.
Post-it jako wyznacznik Twojego dnia
Jedną z takich metod, które ja uważam, że są bardzo dobre, chociaż brzmią troszkę kuriozalnie – jeśli masz z tym problem, a korzystasz z aplikacji i non stop się rozmijasz z dniem, to może weź sobie kartkę, ale taką małą. Typu post-it. Ale nie pisz tam maczkiem, tylko normalnymi literami. Niech ta kartka będzie ogranicznikiem. Niech ta kartka będzie reprezentacją Twojego dnia. Jak się skończy, to znaczy że już nic więcej nie wpisujesz na ten dzień.
Oczywiście, że to jest model uproszczony i obarczony bardzo dużymi błędami, natomiast może to być ćwiczenie o dosyć niskim progu wejścia. Szczególnie jeśli temat planowania i myślenia o tym, co jest do zrobienia jest przytłaczający. A wiem, że dla wielu osób jest.
Czasem warto zacząć od tego, co się wydaje śmieszne, być może trochę niepoważne. Kto Cię sprawdzi? Weź sobie kartkę i sobie zrób na post-it. Post-it ma wyznaczać Twój dzień wizualnie. Nikt Cię nie sprawdzi. Jeśli mi napiszesz, że tak robisz, to ja nikomu nie powiem. [śmiech] Śmieję się oczywiście, ale tak, nikomu nie powiem. W podcaście może powiem, ale nie personalnie.
Jeśli korzystasz z aplikacji, a nie chcesz z nich rezygnować – w sumie do kartki to ta myśl, ten sposób też jest dobry – to jest porobić sobie sekcje. Ja tak robię. Sekcje jako taki nagłówek, podział danego dnia. Takie nagłówki odpowiadające momentom w ciągu dnia. Ja mam nagłówek rano, nagłówek: od południa, nagłówek: po południu i wieczorem.
Pod każdym z takich nagłówków mam rzeczy, które są do zrobienia. Jeszcze przed nagłówkiem rano: ogólne. Ciśnienie mam sobie zmierzyć. Jestem po trzydziestce, mierzę sobie ciśnienie. Albo inne suplementy – chcę je mieć na widoku, że w jakimś momencie dnia je robię. Pod każdą z tych sekcji wypisuję sobie co się ma dziać – między rankiem a południem, między południem a popołudniem itd.
Samo to, że są te sekcje jest pewną wizualizacją dnia. Jeśli ja widzę, że w sekcji od południa napakowałam pierdyliard rzeczy i to już tak nawet na sam wygląd źle wygląda, to znaczy, że to się nie zmieści. To znaczy, że coś nie tak poszło z tym planem. Chyba że akurat mam dzień, że od południa będę robiła czystki w robieniu drobnych czynności. To wtedy co innego, to wtedy pewnie ma to sens. Ale zwykle nie ma sensu. Te 3-5 drobnych zadań czy jakichś innych rzeczy, które są do zrobienia to jest w ogóle maks.
Widok tego, ile w danym momencie dnia rzeczy ja sobie wpakowałam na dany czas, na dany okres na zegarku czy jakkolwiek sobie wizualizujesz ten czas. Bardzo pomaga w ocenie tego, czy przesadziliśmy czy nie. Jeśli miałabym listę jedno pod drugim na cały dzień – listę wymieszaną z rzeczami, które mogą być w dowolnym momencie, w konkretnym momencie itd., to tutaj się robi trochę źle. Przynajmniej dla mojego mózgu.
Wiem, że ogólnie to jest taka tendencja neuroatypowego mózgu, który jest dosyć skłonny do przeciążeń, że to źle działa. Jeśli jeszcze ma się ten komponent ze spektrum autyzmu i jest ta tendencja do tego, żeby były rzeczy poukładane, to znalezienie tego balansu pomiędzy jedną a drugą potrzebą, czyli potrzebą elastyczności a potrzebą poukładania wszystkiego w danym dniu, to już jest troszeczkę wymagające.
Podejście z sekcjami i czymś jest poza sekcjami uważam, że daje dosyć dużo elastyczności, ale też osadza to w pewnej strukturze. No i jest wizualne. Czyli Ty widzisz, ile tych rzeczy jest przed południem, ile tych rzeczy jest wieczorem itd. Gdybyśmy mieli patrzeć na całą listę, to ten odbiór rzeczy do zrobienia już byłby zupełnie inny.
Serio – wiem, że to dziwnie brzmi z tymi sekcjami albo może przynajmniej dziwnie brzmieć, ale od kiedy zaczęłam tak robić, to to zmieniło to, w jaki sposób planuję i myślę o dniu i jak łatwo lub trudno – mam na myśli, że łatwiej – jest mi się złapać na tym, że przesadzam, że przeciążam sama siebie. A to na dłuższą metę sorry, nie działa, nie jest dobre.
Inna sprawa – jak zrobić, żeby to planowanie było troszeczkę lepsze? Wspominałam w poprzednim odcinku o dopasowywaniu zadań do poziomu energii i że tego bardzo często nie robimy. Jedną z popularnych metod czy sugestii jest to, żeby zacząć dzień od najtrudniejszego zadania, bo wtedy możesz mieć już to z głowy i elo, gitówa.
Tak, jeśli jesteś w stanie dobrze zacząć dzień z tym zadaniem. Ale jeśli masz tak, że będziesz fest prokrastynować zaczęcie, bo myśl w ogóle o tym zadaniu sprawia, że Ci się zbiera na wymioty i że całe ciało Cię boli dosłownie, odczuwasz to jako fizyczny ból – czy to brzmi jak dobre zaczęcie? No niekoniecznie. Może być tendencja do tego, żeby się forsować w tym kierunku.
Czasem to, co ułatwia nam może nie tyle samo planowanie, ale co powinno być tym elementem planowania, żeby sobie ułatwić życie to jest uwzględnienie czegoś, co w pewnym sensie energetyzuje nasz umysł. Pewnie ktoś pomyślał: social media, ale nie miałam tego na myśli. Chodzi mi o coś takiego, co masz do zrobienia, ale jest atrakcyjniejsze i nie przytłacza aż tak.
Chodzi o to, żeby dać sobie trochę takiego paliwa. Żeby ten mózg zachęcić w pewnym sensie do działania, jakkolwiek to brzmi. Pobudzić go zainteresowaniem po prostu. Pamiętajmy, że mózg ADHD-owy jest napędzany zainteresowaniem, a nie ważnością i istotnością rzeczy.
Okej, my będziemy mieli to w głowie, bo cały świat jest oparty na tym, że coś jest ważniejsze niż coś innego. Ale jeśli chcemy grać z tym mózgiem, a nie przeciwko niemu, to warto dać mu to paliwo, którego on potrzebuje. W ten sposób rozkręcając się nieco, czyli najlepiej, żeby na etapie planowania o tym pomyśleć, bo może być ciężko tak po prostu jak siadamy do roboty. Ale może nie? Może niektórym łatwiej jest to robić spontanicznie? Uwzględniając to już na etapie planowania albo po prostu mając to w głowie – to jest coś, czym możemy sobie zrobić bardzo dobrze w ciągu dnia i w ciągu tygodnia.
Daj sobie puste przestrzenie w ciągu dnia
Definitywnie planując – znów tutaj mamy odwołanie do poprzedniego odcinka – uważam, że to jest must, absolutna konieczność, żeby nie mieć pod korek zapakowanego dnia, jeśli tylko to nie jest konieczne z jakiegoś hiper istotnego powodu. Czyli żeby było trochę luzu w tym dniu.
Robota się nie skończy, serio. Jej prawdopodobnie nie zabraknie. Zawsze będzie coś do zrobienia. To nie jest tak, że teraz przyciskając, zrobimy jakiś wielki magiczny przewrót. Oczywiście, jeśli słuchałeś/słuchałaś poprzedniego odcinka, to tutaj troszeczkę dodałam więcej kontekstu do tego upychania rzeczy. Powiedziałabym, że warto mieć takie podejście do planowania, w którym zostawiamy sobie trochę tych pustych przestrzeni, troszkę niezagospodarowanych slotów.
Po pierwsze – najczęściej jest tak, że pojawiają się nieplanowane rzeczy. po drugie – zawsze może być tak, że się gorzej poczujesz, będziesz mieć spadek energii. Być może dłuższy niż zwykle to się zdarza albo w jakimś innym momencie, kiedy miałoby być robione coś innego.
Takie puste przestrzenie, troszeczkę więcej luzu w ciągu dnia, niezapchany dzień jest tym, co pozwala Ci później manewrować, co pozwala nie wypaść z rowerka i się nie potłuc, tylko jakąś tym rowerkiem zatrząść i wymanewrować z tej sytuacji płynnie i gładko. Bez tego nie masz jak tego zrobić, bo jesteśmy wtedy cali obłożeni wszystkim.
Oczywiście, jeśli potrafimy manewrować – ale uważam, że to jest wyższa szkoła jazdy i to kosztuje więcej energii, nie wiem po co sobie spalać energię dodatkowo, wystarczająco dużo jej potrzebujemy na co dzień. Jeśli potrafimy manewrować w takich zapchanych dniach i odpowiednio przerzucać na kolejne tak dalej, na tydzień wprzód na przykład, manewrować nie mając pustych przerw to spoko. Ale to nie wiem w sumie czemu słuchasz tego odcinka. [śmiech]
Da się tak zrobić, ale to jest trudniejsze i uważam, że to jest robienie sobie pod górkę. Warto jest mieć trochę pustego w kalendarzu. Serio. Warto uwzględnić w tym planu i w myśleniu o godzinach to, że trzeba zjeść obiad albo dobrze byłoby zjeść obiad. A że wieczorem, jeśli skończysz robotę o 22 i o 22 chcesz pójść spać to nie, nie pójdziesz o 22 spać, bo myjemy się wieczorem chyba. Źle to pewnie zabrzmiało, ale mam dzisiaj bojowy nastrój. Cięty mi się humor włączył.
Chciałam podać dobry przykład wieczorny. Z myciem się jest dość dobry przykład wieczorny. Idziemy pod prysznic albo przynajmniej robimy jakieś czynności w łazience. Jeśli dla Ciebie jest istotne to, żeby pójść o określonej godzinie spać, to warto tak realistycznie spojrzeć na to, co jeszcze masz do zrobienia w domu, co jeszcze masz do zrobienia poza swoją pracą, co jeszcze masz do zrobienia poza dodatkowymi projektami, które robisz po godzinach. Co jeszcze masz do zrobienia poza czasem, który spędzasz z domownikami.
Masz mniej czasu niż Ci się wydaje
Założenie, że ogólnie mamy mniej czasu niż nam się wydaje to jest bardzo dobre założenie. To jest założenie, z którym warto zaczynać planowanie. Złudzenie planowania, o którym mówiłam w poprzednim odcinku i pewnie w niejednym odcinku to jest coś, co nam towarzyszy ciągle. Jeśli nie będziemy występowaniu tego złudzenia aktywnie przeciwdziałać, czyli korygować sobie tego podejścia, to ono nam będzie wjeżdżać jak nóż w masełko, bo tak po prostu jest.
Uwzględnij rzeczy dookoła czynności
Inną rzeczą, której nie uwzględniamy w planowaniu, a zdecydowanie warto uwzględnić w planowaniu – szczególnie jeśli masz neuroatypowy mózg – wszystko to, co jest dookoła czynności, którą masz wykonać. To jest prawda dla wszystkich. Jednym to zajmuje dłużej albo inne rzeczy zajmują dłużej. Warto to też uwzględnić w długości trwania danej czynności – przygotowanie się do niej i zakończenie jej. Tu jestem ciekawa, czy mi się nie posypie jakiś hejt mądry w internecie, ale mam nadzieję, że nie wchodzą tacy ludzie na takie podcasty, bo to byłoby chyba dla nich zbyt nudne. Ja mam takie przekonanie, że ja tu mam fajnych ludzi.
Jeśli masz jakąś czynność, która jest dla Ciebie trudna i zwyczajowo prokrastynujesz dookoła niej – ja wiem, że czasami jest się trudno przyznać przed sobą, mi też. Ale są takie rzeczy wokół których się prokrastynuje. Ja prokrastynuję bardzo często, żeby usiąść do nagrywania. Nie dlatego, że nie lubię nagrywać, tylko dlatego, że trzeba poustawiać te sprzęty. I tak już sobie to shakowałam, bo już mam dużo mniej do ustawiania i jest to dużo łatwiejsze, ale też potrafię to prokrastynować. Ja lubię gadać, a nie lubię tej otoczki organizacyjnej dookoła tego.
Jeśli ja nagrywam podcast, to ja potrzebuję uwzględnić, że to nie jest tak, że o czternastej sobie nagram podcasty, to o 14:02 Torkowska już siedzi i gada. Nieee, to tak nie jest. Torkowska się musi namyśleć troszeczkę. Kawkę sobie wypić. Marek Jankowski by powiedział, że niepolecane, bo się wtedy troszeczkę więcej ciamka – to prawda. Rozumiesz o co mi chodzi.
Elementem czynności jest też to, czego Ty potrzebujesz. Teraz nie oceniamy, czy to jest dobre czy niedobre, co z tym zrobić, czemu tak, a nie powinniśmy. To nie jest przestrzeń na to. To nie pomaga w tym, żeby faktycznie zrobić swoje rzeczy. To jest inny temat na inny wątek.
Jeśli chcemy troszeczkę zrobić zmiany w samym planowaniu, bo o tym dzisiaj mówimy, to warto uwzględnić to, że potrzebujesz większego czasu na rozruch, kiedy musisz zrobić rzecz X. A kiedy się rzecz X skończyła – masz na przykład spotkanie z kimś, a spotkania są dla Ciebie bardzo drenujące energetycznie, to nie jest tak, że w momencie skończenia spotkania o piętnastej, Ty o 15:01 już siedzisz i klepiesz maile. Tylko Twoja energia jest na tak niskim poziomie, że potrzebujesz trochę ochłonąć i przejść się do ekspresu z kawą czy cokolwiek.
Potrzebujesz troszeczkę odsapnąć po tym spotkaniu i wrócić w pewnym sensie do siebie. To też warto uwzględnić, bo w skali dnia, w skali tygodnia to to wyjdzie naprawdę duża różnica, jeśli chcemy zaspokoić te potrzeby. A warto je zaspokajać, bo to nam w pewnym sensie ładuje baterie. To pozwala się też tym bateryjkom wolniej wyczerpywać. Chociaż nie lubię tego porównania do baterii, ale teraz mi przyszło do głowy. Jest to pewien sposób dbania o siebie.
Taki sposób, który sprawia, że dzięki stosowaniu tego sposobu w skali dnia będziemy się mieć po prostu lepiej. Tego poczucia, że się nie wyrabiamy będzie mniej, bo będzie też przestrzeń na ten oddech, bo już na etapie planowania ta przestrzeń będzie uwzględniona. A jeśli pracujesz w takim środowisku, które twierdzi, że jak się skończyło spotkanie o piętnastej, to o 15:01 już powinien być mail klepany i ludzie powinni być robotami, to nie wiem co mam powiedzieć.
To może dobrze byłoby, żeby takie środowisko przestało istnieć, które tak traktuje ludzi. Jeśli potrzebujesz to usłyszeć z zewnątrz, że to nie z tobą jest coś nie tak, że ci się świeci czerwona lampka na takie traktowanie, to słusznie ci się świeci. Ale dobra, bo odchodzę w wątek poboczny, a nie o tym było. Ale pasowało, żeby to wspomnieć. Czułam się w takim moralnym obowiązku, żeby dać tu potwierdzenie, jeśli Twój mózg tego teraz potrzebował.
Mam nadzieję, że ta garść przemyśleń, porad i wątków na temat tego, jak planować trochę lepiej, być może inaczej, żeby w życiu było trochę luźniej, żeby się łatwiej wyrabiać, dała Ci odpowiednio dużo.

Podobał Ci się odcinek?
SPRAWDŹ NEWSLETTERZdjęcie: Kelly Sikkema