otwarty laptop i notatnik lezace na biurku

Każdy z nas nie ogarnia (ja też) [#063]

przez Monika Torkowska
Czas czytania: 14 min

„Gdyby to informacja była odpowiedzią, wszyscy bylibyśmy milionerami z perfekcyjnie wyrzeźbionymi brzuchami.” Cytując Dereka Siversa zapraszam Cię bardzo serdecznie na odcinek, w którym pogadamy o tym, dlaczego każdy z nas nie ogarnia i ja też nie ogarniam.

Posłuchaj odcinka i zapisz się: Spotify | Apple Podcasts | Google Podcasts | YouTube | RSS | wszystkie platformy

Wymienione w tym odcinku

Warto sprawdzić

Podkast do czytania

W tym odcinku

Skoro we wstępie, jak w każdym odcinku, pojawia się temat robienia, to od razu w głowie pojawia mi się słowo „ogarnianie”. Taki być może trochę kolokwializm, ale słowo, które ja bardzo lubię. Celowo w tytule tego odcinka używam generalizacji, której zwykle unikam, czyli używam słowa „każdy”. [śmiech]

W pewnym sensie się z tego wytłumaczę w środku odcinka gdzieś po drodze, dlaczego w ten sposób. Jeśli mówimy o ogarnianiu, to trochę zależy, jak my to ogarniemy nazwiemy, jak my to ogarnianie zdefiniujemy, co to w ogóle znaczy ogarniać w życiu?

„Monia, ty to wszystko ogarniasz”

Wiele osób – przynajmniej takie informacje zwrotne otrzymuję w odpowiedzi na newslettery czy jak bywałam trochę częściej w social mediach, bo po moim ostatnim eksperymencie z social mediami – tam mnie jeszcze nie ma zbyt często.

Chociaż nie wiem, czy głównym powodem czasami nie jest to, że nadal pracuję nad materiałami do Akademii Skupienia dla moich kursantów i kursantek, ale to jest temat już na inny wątek. Zwykle otrzymywałam takie komunikaty, że ja to ogarniam, że ja to dużo rzeczy ogarniam albo że mam wszystko ogarnięte. I tu znowu to słowo „wszystko”.

Pytanie: co to znaczy ogarnianie? Gdybym się miała głębiej zastanowić, to pewnie bym powiedziała, że ogarnianie jakiegoś obszaru to jest taki stan, w którym nie trzeba za bardzo gasić pożarów. To wtedy mam poczucie, że oganriam.

Od razu spoiler alert: nie, w takim razie nie ogarniam. [śmiech] I to wielu rzeczy. O tym jeszcze za chwilę. Mam wrażenie, że im głębiej my wchodzimy w jakiś temat – weźmy planowanie z poprzedniego odcinka. W odcinku 62, poprzednim, chciałam Ci pokazać trochę inną stronę zmieniania się planów.

Zwykle zmiana planów nie jest zbyt lubiana. Najczęściej osoby mam wrażenie, że patrzą na nią jako coś trudnego, negatywnego, niefajnego – coś, czego wolałoby się uniknąć. Nie powiem Ci tutaj, że to jest coś komfortowego. Jeśli człowiek szczególnie się z tym spotyka pierwszy raz albo pierwszych kilka razy i po drodze nie wykształci w sobie takich mechanizmów, które pomagają radzić sobie z taką sytuacją. Tutaj bardzo mi do głowy przychodzi słowo: elastyczność. Kiedy tej elastyczności nie ma w działaniu, w planowaniu, to takie sytuacje stają się trudniejsze.

Im głębiej wchodzimy w temat, tym więcej odkrywamy

Im głębiej wchodzimy w jakiś temat, tym więcej odkrywamy. To jest taka myśl, która mocno mi ostatnio świeci w głowie. Fantastycznym przykładem jest radzenie sobie z emocjami. Kiedy byłam w procesie psychoterapii, a właściwie to na początku tego procesu – też opowiadałam o tym w jednym z odcinków o moich wnioskach po roku bycia w psychoterapii, to świat przede mną ukazał, że to, co myślałam o sobie i o złości jest zupełnie czymś innym niż tak naprawdę jest.

To znaczy ja nigdy siebie nie podejrzewałam o to, że mam w sobie jakoś dużo złości. Tymczasem okazuje się, że była to emocja, która mi towarzyszyła praktycznie codziennie. Totalnie stłumiona, niezauważona, nieobsłużona. Moja umiejętność radzenia sobie z nią była ujemna, bo ja nawet nie miałam świadomości, że to jest emocja, która mnie bardzo mocno dotyczy. Oczywiście coś za tą emocją stało.

Po zakończonym procesie terapeutycznym już tak miałam poczucie, że ogarnięty ten temat jest. [śmiech] No właśnie – ogarnięty. Nadal bym się z tym zgodziła, natomiast weszłam znowu na inny poziom, jest to głębsze spojrzenie na emocje i dostrzegłam kolejne obszary, które wcześniej znów jakoś do mojej głowy nigdy nie dotarły, nigdy nie były na tyle widoczne, że nie podejrzewałam, że nie mam w nich kompetencji, bo nie miałam ich świadomości.

Możemy nie wiedzieć, że coś jest naszą trudnością

Tutaj nawiążę do tytułu tego odcinka, że każdy z nas nie ogarnia czegoś w jakimś sensie, bo możemy po prostu nie mieć świadomości, że coś jest naszą trudnością. Możemy nie mieć jeszcze tej świadomości, w ogóle nie zdawać sobie sprawy z istnienia jakiegoś obszaru. I tak po prostu sobie żyć.

Ktoś teraz powie: to jaki to jest problem Monia, jak ktoś nie wie, że z czymś ma problem albo coś sprawia jemu/jej trudność? Jak nie wie, to nie wie i to nie jest problem. Z jednej strony tak, ale z drugiej strony to, że o czymś nie wiemy wcale nie sprawia, że na poziomie wykonawczym – wiem, że to może brzmieć zawile – to gdzieś się nie odzywa.

Trochę na zasadzie: to, że ktoś nie pójdzie do lekarza z czymś, na przykład z objawami, które ignoruje, to wcale nie znaczy, że nie jest chory. Po pierwsze – nie dostrzega jakichś objawów albo je wypiera, po drugie – nikt jeszcze tej osoby nie zdiagnozował. To jest mniej więcej takie porównanie. Ostatnio rozmawiając z moją znajomą o rozwoju w życiu, pogłębianiu jakichś tematów i odkrywaniu nowych obszarów do rozwoju podzieliłam się z nią takim przemyśleniem, że jest to w pewnym sensie męczące.

To, kiedy dochodzi do człowieka, że nadal są jakieś obszary, które ja już myślałam, że są dobrze obsłużone, a w sumie jednak nie są, ale jednak zrobiłam jakiś progres, tylko wyszły nowe rzeczy, które też warto byłoby zaopiekować. Bla bla bla. Może tak wygląda dorosłość, nie wiem. [śmiech] Mam 31 lat i nie znam odpowiedzi na to pytanie, słuchajcie.

To się bardzo mocno wybija, kiedy przerabiamy na przykład jakiś kurs albo czytamy jakąś książkę o temacie, w którym już coś wiemy, bo gdzieś nam się to obiło o uszy – czytamy i myślimy sobie: no ja to wiem, już to czytałam gdzieś.

Tylko jest różnica między: czytałam o tym albo już o tym słyszałam, a na przykład: postępuję zgodnie z tymi wytycznymi, czy w ogóle przetestowałam jakieś podejście na sobie, dałam czemuś szansę, czyli nie tylko przyswoiłam informację na dany temat, ale wykonałam pewną akcję, żeby to przyswojenie informacji mogło stać się elementem mojego działania.

Pięknie oddaje to cytat, który pojawił się we wstępie Dereka Siversa: „Gdyby to informacja była odpowiedzią, wszyscy bylibyśmy milionerami z perfekcyjnie wyrzeźbionymi brzuchami.” Powiedziałabym wręcz, że kurtyna.

Przygotowałam sobie konspekt do tego odcinka, ale mam poczucie – to mi się pojawia przy każdym odcinku, szczególnie takim lekko filozoficznym, może bardziej przemyśleniowym, że brakuje mi tutaj takiego działania do wykonania, jakiegoś takiego action item.

Złapałam się na tym, że część osób – nie wiem, czy wszyscy – te odcinki potrafią mieć bardzo fajny odbiór. Być może nie musi być żadnego action item, być może warto się podzielić swoimi przemyśleniami, żeby to wywołało jakiś efekt po drugiej stronie w Tobie. Swoją drogą jakiś czas temu na Spotify można komentować odcinki, więc zachęcam do podzielenia się swoimi przemyśleniami!

Czego ja nie ogarniam?

Podzielę się, czego ja nie ogarniam, tak jakbym chciała, w swoim życiu. A czemu nie? [śmiech] Być może osoby przestaną mi pisać, że ja to mam tak wszystko ogarnięte. Śmieję się oczywiście. To jest jakiś odbiór wycinka mojego życia. A właściwie takiego wycinka, który widać publicznie. To jest uważam naprawdę mikro wycinek. To, czego nie ogarniam już się przewinęło tutaj podczas odcinka – to jest temat radzenia sobie z emocjami.

Oczywiście temat jest dużo, dużo głębszy i dużo, dużo grubszy. Kiedyś być może trochę więcej o nim powiem, trochę bardziej go rozwinę, bo ostatnie tygodnie przyniosły pewien przełom w tym temacie – w temacie mojego zrozumienia, z czego wynika ta emocjonalność wewnętrzna. Uważam, że naprawdę całkiem dużo pracy wykonałam przez ostatnie 5 lat. Bardzo dużo. Psychoterapia bardzo pomogła mi w kontekście złości, natomiast nadal to jest temat bardzo, bardzo rozwojowy. Jakby to się powiedziało w korpo – jest to obszar, który ma potencjał do rozwoju. Definitywnie.

Nie ogarniam tak jakbym chciała umiejętności odpoczywania. Nadal. Ponownie, podobnie jak w przypadku emocji uważam, że tu jest wykonana duża praca po mojej stronie. Umówmy się, że nie jest to dla mnie jakiś super naturalny stan. Nadal potrzebuję jakoś ze sobą dialogować, rozmawiać, żeby ogarniać co tam sobie ta głowa myśli o odpoczywaniu.

Chorowanie jest szczególnym przypadkiem tego odpoczywania. Śmieję się. Jak człowiek choruje to po prostu się regeneruje – to są dwie różne rzeczy. Wtedy przy chorowaniu mi szczególnie wybrzmiewa to, jak bardzo niezaopiekowany jest to obszar, a właściwie obszar, w którym nadal potrzebuję bardzo dużo pracy wykonać. Ponownie. Temat nie jest totalnie płytki, jest totalnie głębszy. Tak właśnie jest z tym ogarnianiem różnych obszarów życia, dlatego w tytule celowo użyłam: „każdy z nas nie ogarnia”.

Każdy nie ogarnia

A dopowiadając – każdy z nas nie ogarnia czegoś na jakimś poziomie, jakiegoś obszaru życia. Nie znam ani jednej osoby, która nie miałaby trudności z niczym, która nie potrzebowałaby ugasić czasem jakiegoś pożaru, bo mam wrażenie, że życie tak nie wygląda. Ale czasem chciałoby się, żeby wyglądało. Niestety, social media w tym nie pomagają. Nie chcę tutaj brzmieć jak taka [śmiech] krytyczka social mediów, bo ja social media jako takie lubię.

Natomiast przyglądając się trochę głębiej temu tematowi w ostatnich kilku miesiącach, dostrzegam też jego głębokie wady. To, że one są w ten sposób skonstruowane, że my widzimy pewien wycinek rzeczywistości, a on sprawia wrażenie jakby był całym obrazem też nie pomaga. Same algorytmy, które nie zachęcają twórców i twórczyń do pokazywania różnych aspektów życia, wzlotów i upadków, a nie tylko zawsze uśmiechniętych dni, zawsze pozytywnych rzeczy i sukcesów.

To wiemy z badań- mimo iż ludzie deklarują, że chcieliby widywać bardziej autentyczne obrazy w social mediach, to później, jak się prześledzi ich zachowania na tych platformach, to okazuje się, że te treści, które pokazują jakieś trudniejsze momenty są znacznie mniej chętnie konsumowane. Po prostu.

A z perspektywy twórcy czy twórczyni, gdybyśmy mieli patrzeć tylko przez pryzmat zasięgu czy docierania do różnych osób, to wypada to tak sobie pod tym kątem. Kwestia podejmowania przez twórców i twórczynie decyzji o tym, czy faktycznie iść w tę stronę i liczyć, że się nie wpasowuję w algorytm to jest inna sprawa, na inny odcinek. Nie chcę tutaj już tak głęboko odbiegać od tematu.

To też mi bardzo pasuje do odcinka 60, gdzie opowiadałam o tym, żeby nie porównywać cudzej wystawy do własnego zaplecza. My cudzego zaplecza najczęściej nie widzimy – widzimy cudzą wystawę, czyli pewien obraz, który się pojawia na zewnątrz. W naszym przypadku widzimy i zaplecze, i wystawę.

Niekoniecznie te porównania są po prostu sensowne. Czasem są wręcz szkodliwe, sabotującego, jeśli spojrzymy sobie na to, jak sobie inni radzą albo jak nam się wydaje, że inni sobie radzą albo ogarniają, to może być taki efekt, że kurde, ja nie ogarniam, a ci inni to ogarniają. Generalnie coś jest ze mną nie tak albo coś w moim życiu jest nie tak.

Można sobie zadać pytania o użyteczność takich myśli. Czy to w czymś pomaga? Czy tak narzucona presja faktycznie przynosi dobre rezultaty? Dobre nie tylko tu i teraz, tylko dobre długofalowo, jeśli spojrzymy na dany temat lotu ptaka?

Inne rzeczy, których nie ogarniam, szczególnie w ostatnich miesiącach, to jest chodzenie na spacery. Szczerze powiedziawszy to w tym roku mi dosyć mocno siadło, ale siadło w negatywnym sensie. W sensie przestało mi siedzieć.

Jakoś tak… No nie wiem, nie ogarniam tego tak jakbym chciała. Nawyk mi się trochę wypłaszczył. Wiem, gdzie się zaczął ten problem i rozumiem dlaczego nie pociągnęłam odpowiednie tego tematu, czyli jestem na etapie: wiem, ale jeszcze nie robię. Można powiedzieć, że nie ogarniam.

No i sprzątania na bieżąco. To jest temat! Ja widzę u siebie taką tendencję, że kiedy jestem mocno zajęta, kiedy jestem mocno wkręcona w jakiś temat, to mój mózg jakby przestawał dostrzegać otoczenie. Jest tak wyostrzony, tak sfokusowany na tym, co mnie najbardziej pochłania, że wycina te rzeczy, które uznaje za mniej istotne. Z jednej strony to jest pewnie jakaś zaleta. Z drugiej strony muszę powiedzieć, że tego nie ogarniam, raczej sprzątam w zrywach.

Nie ogarniam nawyku regularnego sprzątania na bieżąco w małych odcinkach. Szczerze powiedziawszy, biorąc pod uwagę, ile mam ostatnio pracy i innych tematów prywatno-zdrowotnych, to to sprzątanie nie wydaje mi się jakoś super istotnym tematem. Ale fakt faktem jest, że radzę sobie z tym w zrywach. Czyli że w pewnym sensie gaszę pożary, więc można powiedzieć, że nie ogarniam.

Pewnie jeszcze do tej listy można dorzucić całkiem sporo punktów. Niektóre z nich mam w głowie, ale to jest ten obszar mój – taki już mój mój, którym się nie dzielę. Moja intencja była taka, żeby Wam pokazać, że różni ludzie mają różnie. To nie jest tak, że tylko Wy nie ogarniacie. Ci, o których inni mówią: „Ale ty super ogarniasz” też mają tematy, też mają obszary, w których nie ogarniają. Czy to zawsze źle? Pewnie nie, pewnie to zależy.

Nie musisz ogarniać wszystkiego

Jeśli ten odcinek sprawił, że choć odrobinę zmniejszyła się w Twojej głowie szkodliwa presja na to, żeby wszystko zawsze ogarniać, zawsze dawać radę, zawsze być silną, bla bla bla, to dobrze. To warto było się tym podzielić. Jednocześnie – to szczególnie dla osób, które mają silnie rozwinięty internalizm, o tym też było w jednym z odcinków podcastu, ja też go mam – nie, nie chodzi o to, żeby rzucać wszystko w cholerę i szukać drogi do tego, żeby nie ogarniać. Tylko jest jakiś złoty środek.

Widzę, że w ostatnich odcinkach mam wrażenie, że temat złotego środka w mojej głowie mocno się wybija. Ale jakoś większą alergię złapałam w tym roku na zerojedynkowe podejścia, na podejścia, które są oparte na skrajnościach, bo im głębiej jestem w tych tematach, którymi się zajmuję tym bardziej, tym wyraźniej widzę, że to jest podejście, które się na dłuższą metę po prostu nie sprawdza. Balansowanie się bardziej sprawdza i szukanie złotego środka się bardziej sprawdza. W ogarnianiu codzienności i różnych obszarów życia też.

Tyle z moich życiowo-filozoficznych rozkmin na temat ogarniania i uzewnętrznienia się na temat tego, czego ja nie ogarniam. Bardzo serdecznie dziękuję Ci za wspólnie spędzony czas! Przypominam, że można na monikatorkowska.com/newsletter zapisać się po moje newsletterowe listy bezpłatne, a my słyszymy się za 2 tygodnie!


Podobał Ci się odcinek?

SPRAWDŹ NEWSLETTER
Darmowe listy o produktywności bez spiny i organizacji życia w praktyce. Bezpośrednio na Twoją skrzynkę e-mail.

Zdjęcie: TheStandingDesk


Przeczytaj też

Zostaw komentarz

Strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Ok, lubię ciasteczka Czytaj więcej