człowiek przed komputerem, zachód słońca

Jak (łatwo) wyciszyłam syndrom oszustki przed zmianą pracy? [#032]

przez Monika Torkowska
Czas czytania: 17 min

„Co ja tutaj robię? Zaraz się wyda, że nic nie wiem. Nie jestem tak zdolna, tak mądra, tak kreatywna, tak kompetentna, wstaw tutaj dowolne, jak innym się wydaje.”

Jeśli takie myśli brzmią znajomo, to nic dziwnego. Szacuje się bowiem, że 70% osób doświadcza syndromu oszusta przynajmniej raz w życiu. A w tym odcinku opowiem, czym on właściwie jest i jak ja wyciszyłam go u siebie, aby zmienić pracę i czuć się w niej ze sobą i swoimi kompetencjami dobrze. Zapraszam!

Posłuchaj odcinka w: Spotify, Apple Podcasts, Google Podcasts, YouTube (wszystkie platformy tutaj) lub skorzystaj z odtwarzacza poniżej.

Wymienione w tym odcinku

  1. Składać wypowiedzenie kiedy nie mam nowej pracy? Rozważania z korporacji [#027]
  2. Strona Jadwigi https://jadwigakorzeniewska.pl/
  3. Książka „Leniwy umysł”, Adam Grant
  4. Mój Instagram

Warto sprawdzić

Podkast do czytania

W tym odcinku

Bardzo fajne pytanie padło na Instagramie. Jest to pytanie, które w 100% posłużyło mi jako inspiracja do tego odcinka. Jak już wiesz z odcinka 27 albo z Instagrama, zdecydowałam się zmienić pracę. Co więcej, zdecydowałam się – spoiler alert – ją zmienić, nie mając nowej. W końcu znalazłam tą nową. Po prostu złożyłam wypowiedzenie tak o. Ale o tym więcej w odcinku 27, link będzie oczywiście w notatkach do tego odcinka.

Padło w związku z tym pytanie na Instagramie – jak się miał syndrom oszusta w tej całej sytuacji? Ja już parokrotnie mówiłam o tym temacie na Instagramie. To jest bardzo trafne pytanie. Krótka odpowiedź brzmi tak: ten syndrom wybił poza skalę. [śmiech] Naprawdę wybił poza skalę.

Czym jest syndrom oszusta/oszustki?

Czym właściwie jest syndrom oszusta/oszustki? Jest to taka bezzasadna niepewność siebie. Różne przekonania, które towarzyszą tej niepewności siebie, czyli przekonanie o tym, że nie jest się odpowiednio zdolnym, nie jest się takim mądrym, nie ma się tylu kompetencji, ile się rzekomo powinno mieć. Te przekonania nie są poparte żadnymi dowodami. Ten termin w ogóle pochodzi z 1978 roku.

On się pojawił w pracy naukowej psycholożek klinicznej, pani Clance i Imes, które zaobserwowały i one to zaobserwowały u kobiet wówczas, że kobiety mają bardzo dużo obaw związanych z własnymi kompetencjami, z własnymi szansami na sukces i zdolnościami. Co ciekawe – te wątpliwości pojawiły się bez względu na to, jaki miały stopień naukowy, jak wysokie miały wynagrodzenie, jakie miały osiągnięcia na papierze, przyznane nagrody, rozpoznawalność w swoim środowisku, że były uznawane za ekspertki. To kompletnie nie miało znaczenia dla ich sposobu myślenia i postrzegania siebie.

W tym badaniu analizowano kobiety, ale oczywiście badania powtórzono i też w kontekście mężczyzn się takie pojawiły. Kobiety nie są odosobnione. [śmiech] Mężczyzn również dotyka syndrom oszusta. Tylko sęk w tym, że panowie mniej ten syndrom eksponują na zewnątrz. Rzadziej się przyznają do tego, że tak mają, że tak o sobie myślą. Jest to uwarunkowane oczywiście społecznie. Wynika też z wychowania, z kultury, w jaki sposób kultura i społeczeństwo podchodzi do mężczyzn. Natomiast syndrom oszustki nie ma płci, może dotykać każdego. Ja też nie jestem odosobniona.

Nawet zanim nagrywałam ten podcast, to odpalił mi się syndrom oszustki. Miałam taką myśl w głowie: kurde, co ja mogę sensownego na ten temat w ogóle powiedzieć? Miałam takie: co ja tutaj robię? [śmiech] Przecież to wszyscy wiedzą. To jest swoją drogą klątwa wiedzy. Ja się bardzo często mierzę z syndromem oszustki, kiedy nagrywam podcasty.

Ale dużo łatwiej jest mam wrażenie walczyć niż w przypadku zmiany pracy, bo chowam sobie do kieszeni ten syndrom oszusta, chowam sobie do kieszeni klątwę wiedzy i myślę sobie – to jest potwierdzone Waszymi odpowiedziami, Waszymi komentarzami na Instagramie, które do mnie piszecie czy czasami na mailu – że to jest dla Was wartościowe. Pewnie nie dla wszystkich, ale dla tych, dla których jest wartościowe to jest wartościowe. Dla tych osób warto to robić. Czyli usiąść, ustawić mikrofon, włączyć nagrywanie i powiedzieć to, co się ma przemyślane.

To z tym jest łatwiej. Z pracą troszeczkę było gorzej. Żeby dodać Wam kontekst, bo być może to jest Twoja pierwsza styczność ze mną i nie wiesz co robię i kim jestem. Generalnie zarabiam na życie programowaniem przede wszystkim. Wcześniej jeszcze pełniłam rolę przełożonej w mojej poprzedniej pracy i takiej technicznej liderki projektu. Zawód mocno oparty na twardych kompetencjach, ale miękkie też są mega ważne w naszym zawodzie.

Przyszedł czas, gdzie zdecydowałam się zmienić pracę. No i cóż, ogarnęło mnie przerażenie – będę całkiem szczera – w tym, że ja tę pracę zmieniam, że moje doświadczenie nie jest jakieś fajne, że moje kompetencje być może nie są wystarczające. Dałam sobie jakiś czas na poprzeżywanie sobie tego, na uporządkowanie myśli w podjęciu tej decyzji, na złożenie wypowiedzenia itd.

Sprawdź ?

Bezpłatne planery tygodniowe gotowe do druku: tutaj.

Zweryfikować w oparciu o fakty

A potem zaczęłam robić taki punkt, który był bardzo ważny dla mnie w tym całym procesie – to, żeby zweryfikować trochę bardziej w oparciu o fakty swoją własną ocenę. Ocenę swoich kompetencji. Tego, co umiem. A właściwie tego, czego nie umiem. To bardziej w tę stronę nacisk. Jeszcze do tego tematu wrócę, do tego umiem/nie umiem.

Co ja zrobiłam? Ja już wcześniej miałam przygotowaną taką roboczą listę. Taka robocza lista, która towarzyszyła mi od kiedy weszłam do branży IT. Robocza lista do której dopisywałam różne pojęcia, które były mi nieznane, które pojawiały się gdzieś po drodze, kiedy coś czytałam albo ktoś mi o czymś opowiadał. Ja sobie dopisywałam do listy te rzeczy, których nie znam. To była taka lista na kiedyś, jak kiedyś będę miała czas i ochotę się zająć takimi rzeczami, to ja sobie do tej listy wrócę i już będę miała.

To nie była jakaś wielka lista. [śmiech] Ale posłużyła mi jako punkt wyjścia do weryfikacji własnych kompetencji. Zaczęłam dalej pracować nad taką listą. To miała być lista pojęć, które uważam, że powinnam znać, które warto, żebym poznała przy zmianie pracy. Ja też miałam konkretne oczekiwania. Inaczej – wiedziałam, jak chcę pokierować – przynajmniej na tym poziomie technologicznym – dalej swoją ścieżką. Wiedziałam jakiej firmy szukam, o jakim profilu. W związku z tym też było mi łatwo wykreować taką listę, stworzyć ją na podstawie wiedzy z internetu [śmiech].

Nazwijmy to tak, bo tu bym musiała wchodzić w techniczne szczegóły, a nie wiem ile osób, które słuchają są z branży IT. Są różne obszary, w ramach których ja definiowałam, jakie pojęcia powinnam znać – bazy danych, rozwiązania chmurowe, programowanie ogólnie, specyficzne nowe funkcjonalności związane z językiem, w którym ja programuję. Było tam tego więcej, ale powiedzmy że takie główne obszary sobie zdefiniowałam. Jeszcze aplikacje internetowe.

W ramach tych obszarów na podstawie researchu zrobionego w internecie, na podstawie rozmów ja sobie stworzyłam taki katalog pojęć. To był taki katalog pojęć ogólny. Ja część z tych pojęć znałam albo znałam częściowo i one wymagały trochę dopracowania po mojej stronie. Albo chciałam mieć z nich zrobione notatki – tutaj też zaczęłam robić sobie notatki po to, żeby je mieć na przyszłość, żeby móc sobie do nich wracać, bo kto wie, co Torkowska wymyśli? A nuż zacznie pisać bloga technicznego albo jakieś artykuły. Kto tam wie? [śmiech] Stwierdziłam, że to jest dobra okazja, żeby sobie naprawdę uporządkować pewne rzeczy.

No i ja stworzyłam taką listę. Oczywiście tutaj pewna uwaga. Jak ja zaczęłam iść punkt po punkcie – robię pewien spojler, że potem szłam przez tą listę. Ta lista się rozszerzała wraz z tym, jak ja czytałam kolejne rzeczy, pojawiały się nowe rzeczy, które uważałam, że warto. Do tego jeszcze przejdę.

Na początku ona nie była jakaś taka nie wiadomo jaka. Nie wiadomo jaka to znaczy było na niej około 140-150 punktów, pojęć. W mojej głowie to nie jest dużo. Ja sobie tak usiadłam. Spojrzałam sobie na tą listę i pomyślałam: no tak, część z tych rzeczy wiem. Przy części z tych rzeczy coś mi świta w głowie. A część to jest w ogóle do zrobienia od zera.

Patrzę sobie na te 140-150 punktów i taka mnie refleksja naszła: Torkowska, serio? Ty naprawdę miałaś kuźwa taki lęk jakiś nieuzasadniony? To jest właśnie cecha syndromu oszustki. Bezzasadna niepewność siebie. Nawet jeśli tu są rzeczy do douczenia się.

Patrzę na tę listę i mówię: kurde, dziewczyno. Wypisałaś sobie pojęcia, które technologicznie są na zupełnie innym poziomie. Ty do tej pory nie miałaś projektów w ramach tych technologii, ty się będziesz uczyła pewnej rzeczy od początku. Może być tak, że w tej nowej pracy ich nie będzie albo jeszcze ich nie będzie, albo nikt nie oczekuje, żebyś ty już umiała te rzeczy teraz. A zresztą, studiowałaś dwa kierunki. [śmiech] Tego nie polecam. Bywały takie lata, gdzie miałaś przecież dwie sesje na raz danego semestru. Poradziłaś sobie, ogarnęłaś.

Znowu podkreślę, że tego nie polecam, bo to jest coś tak wycieńczającego i rzutującego na zdrowie, że ja bym tego nie zrobiła drugi raz. Ale chodzi mi o to, że mam pewien punkt odniesienia i wysoką sprawczość zbudowaną – ja wiem, że ja jestem sobie w stanie poradzić.

Patrzy człowiek na takie 150 punktów i to są atrakcyjne punkty, bo to są ciekawe rzeczy dla mnie. Tak sobie myślę: kurde, serio, nie ogarniesz tego? Gdyby się nawet okazało, że to wszystko jest potrzebne. Nie, nie jest. Ale gdyby się okazało, że to wszystko jest już teraz potrzebne, to przecież ty to zrobisz. Zresztą ogarniasz więcej niż ci się wydawało. To było tak dziwne uczucie – skonfrontowanie własnego wyobrażenia, zanim ja sobie zrobiłam taką listę, taką analizę z tym uczuciem i z tymi myślami, które miałam po, że naprawdę jakiś kosmos.

Lęk, który był przed był kompletnie nieadekwatny w ogóle do wyzwania, które przede mną stało, które sobie sama wymyśliłam. To nie jest tak, że ktoś mi powiedział: tu masz Monika listę pierdyliarda pojęć i masz zrobić te pojęcia, bo inaczej cię nikt do roboty nie przyjmie. Nie było tak. To był mój wymysł. To był mój sposób – być może dość specyficzny – radzenia sobie z tą sytuacją.

Naprawdę czasami budowanie samoświadomości nie jest szałowo przyjemnym procesem. Naprawdę. [śmiech] Było to bardzo wartościowe dla mnie, bo mi uświadomiło – no właśnie, to już od kogoś słyszałam – nie wszystko to, co myślimy jest prawdą o nas samych. Ale jesteśmy przekonani, że my przecież myślimy faktami. No nie, niekoniecznie. Nie zawsze.

Jak już miałam stworzoną taką listę pojęć, to ustawiłam sobie… Akurat to była lista pojęć, którą miałam w Notion, więc dodałam sobie do każdego z pojęć takie pole wyboru, w którym oznaczałam, jak ważne jest to dane pojęcie. Później filtrowałam. Najpierw brałam te, które moim zdaniem są najważniejsze do przerobienia. Miałam opracowany plan, że każdego tygodnia robię tyle i tyle pojęć. Tak realizowałam sobie to przez 3 miesiące.

Przy czym tu warto powiedzieć, że to było bardzo delikatne tempo jak na mnie. Dlatego że mój stan psychiczny był niezbyt dobry albo inaczej – ja wychodziłam z niezbyt dobrego stanu psychicznego, więc kładłam w życiu nacisk na inne rzeczy. Na zmianę trybu życia o praktycznie 180 stopni. O tym też nagram odcinek. Ja dużo odpoczywałam, wcześniej chodziłam spać, ruszałam się całkiem sporo. Bardzo specyficznie wyglądały te 3 miesiące, kiedy byłam w okresie wypowiedzenia. Nie narzucałam sobie bardzo dużej presji, jeśli chodzi o te pojęcia. Priorytetyzacja moim zdaniem odegrała tutaj absolutnie kluczową rolę.

Wraz z tym, jak na tej liście się z jednej strony zmniejszała liczba rzeczy to dochodziły kolejne, ponieważ jak już zaczęłam czytać o jakimś temacie, to okazało się, że są jakieś nowe ciekawe rzeczy, które warto byłoby dorzucić do tej listy. Ja jej jeszcze nie skończyłam, ale to teraz jest już pewnie dwieście razem z tymi zrobionymi pojęciami. Podejrzewam, że do jakichś 250 dojdę.

Zresztą no właśnie, to jest też charakterystyka mojej branży, że taka lista się nie kończy, bo wszystko idzie do przodu, technologie się bardzo dynamicznie rozwijają, bardzo szybko. Taka lista się nie kończy, ale ten projekt tegoroczny ja w pewnym momencie zakończę, pewnie niedługo. Myślę, że to będzie całkiem sporo pojęć. Myślę, że koło 250.

No i widzisz, ja bazowałam na liście rzeczy przede wszystkim takich, których chcę się dowiedzieć albo których powinnam się w moim mniemaniu dowiedzieć. Ale podczas rozmowy z Jadwigą Korzeniewską – Jadwiga Korzeniewska Bez zadyszki, może kojarzysz, świetna osoba – ja jestem w jej programie budowania odporności psychicznej. To właśnie tam usłyszałam bardzo ciekawą rzecz. Okej, ja sobie poradziłam z tym syndromem oszusta właśnie w ten sposób.

Zrób listę tego, co faktycznie wiesz

Ale dobrym pomysłem może być zrobić listę tego, co ja już faktycznie wiem. To nawet nie tylko z tego obszaru IT – w kontekście zmiany pracy to będzie przydatne – ale tak ogólnie w życiu. Znów tu się odbywa klątwa wiedzy i to, że mamy przekonanie o tym, że to, co my wiemy, to inni też wiedzą i to są oczywiste rzeczy. Wszyscy umieją planować albo wszyscy wiedzą, jak się planuje 12-tygodniowo. Albo wszyscy wiedzą, jak się kształtuje nawyki. Nieprawda. Nie wszyscy wiedzą. Inaczej by nie powstawały różne materiały na ten temat, ludzie by ich nie potrzebowali i nie kupowali, więc jest to bardzo zgubne.

Podobnie jest z różnymi kompetencjami w pracy. W moim przypadku technicznymi, ale nie tylko techniczne się tutaj liczą. Ja zbudowałam też sporo kompetencji miękkich, które się bardzo przydają w pracy z ludźmi, w pracy w projekcie. Ale mój mózg potrafi to bardzo skutecznie pomijać. Bardzo jest w tym dobry. Bardzo skuteczny. Celowo mówię „mój mózg”, bo nie chcę się utożsamiać z tak działającym elementem mnie. [śmiech] Zawsze mówię o nim w trzeciej osobie. W jakiś sposób mi to pomaga. Takie porównywanie jest kompletnie bez sensu. Jaki ma sens porównywać tylko to, czego nie wiemy albo czego będziemy się zaraz uczyć z tym, co wie ktoś albo z tym, co nam się wydaje, że powinniśmy wiedzieć, a zupełnie pomijać to, co już wiemy.

Szczególnie jeśli zakres kompetencji jest bardzo szeroki. W IT jest naprawdę bardzo szeroki. To doświadczenie projektowe i technologiczne może być naprawdę skrajnie różne i naprawdę bardzo szerokie albo bardzo wąskie, za to głębokie w danym temacie. Ja na poziomie świadomym wiem, że to są bez sensu porównania, natomiast potrzebowałam wykonać taką pracę, jaką tutaj Ci opowiedziałam, żeby zdać sobie z tego sprawę.

Nie usunęłam syndromu oszusta, ale mogłam pójść do przodu

Zrobienie też listy tego, co już wiem jest u mnie na liście. [śmiech] To jest też coś, co będę robić. Natomiast ta pierwsza lista wystarczyła do tego, aby zdać sobie sprawę z nieadekwatności własnego myślenia, wyciszyć trochę ten syndrom oszustki. To nie jest tak, że ja się z niego „wyleczyłam”, tylko ja go wyciszyłam.

Ale wyciszyłam na tyle, że to wystarczyło mi, aby pójść do przodu. Aby być w stanie zdobyć nową pracę, być w stanie funkcjonować w tej pracy, bo jestem tam – w tym momencie kiedy nagrywam podcast – już miesiąc i mieć się okej. I na nowo zbudować sobie takie przekonanie, że ja jestem sobie w stanie poradzić.

To, co jest też ciekawe, co ja miałam w poprzedniej pracy – ja byłam w wielu projektach, przez ostatnie prawie 6 lat naliczyłam kilkanaście projektów, w których byłam. Kiedy wchodziłam do nowego projektu, to ja miałam w sobie naprawdę silne przekonanie, że niezależnie od tego, jak nowe to będą dla mnie technologie, czy ja będę te technologie już znała, czy dopiero będę musiała je poznać, to ja miałam w sobie przekonanie, że ja to po prostu zrobię.

Kilkanaście projektów, w których ja się potrzebowałam uczyć najczęściej nowych rzeczy, w każdym z nich, pokazały mi, że ja po prostu potrafię to zrobić, że ja sobie poradzę. Żeby mój mózg zmapował to przekonanie i tę myśl na nowy projekt w nowej pracy – ta fraza „nowa praca” jest kluczowa – to mapowanie nie działało w ten sposób. To już mój mózg potraktował jako zupełnie inną parę kaloszy i nie, to już nie było takiego przekonania. Trzeba było się z tym w pewien sposób zderzyć, zmierzyć.

Ja to przekonanie w sobie na nowo buduję, a właściwie je odświeżam albo poprawiam to mapowanie. To z przeszłości, to z poprzedniej pracy na nową pracę. Powiem szczerze, że to jest bardzo przydatne podejście. Jeśli oczywiście jest poparte jakimś doświadczeniem. Nie, że zaliczyłam pięć faili projektowych i teraz nadal wierzę, że na pewno sobie poradzę. Chociaż to też może byłoby przydatne? No nie wiem. Wolę jednak taką wiarę w siebie opierać na faktycznie takich przesłankach, które są prawdziwe i na bazie przeszłości.

Myśli to tylko myśli

Ważna rzecz, którą mogę dodać na koniec – myśli to tylko myśli. Nasze opinie o nas to tylko nasze opinie o nas. One nie muszą być faktami. Dopiero zderzając je z czymś, tylko to coś trzeba sobie wytworzyć, skądś pozyskać można weryfikować swoje przekonania.

Czytam teraz fantastyczną książkę „Leniwy umysł” właśnie na temat takiego weryfikowania sposobu myślenia, weryfikowania poglądów. Jeśli lubisz takie treści, trochę może czasem się odpala lekki dysonans poznawczy. Książka, która pozwala wypłynąć swojemu sposobowi myślenia na szerokie wody. Nie wszystko jest czarno-białe. Szczególnie jeśli chodzi o nasze poglądy. Ta książka bardzo to uświadamia, że warto nie patrzeć tak czarno-biało.

Są pewne obszary w życiu, w których ja patrzę trochę bardziej czarno-biało. Może niezupełnie, jakaś odrobina szarości jest, ale dosyć silnie patrzę czarno-biało. To są moje wartości, które są niepodważalne w moim życiu i ich nie odpuszczę, bo tak. [śmiech] To uważam za dobrą rzecz. Ale może na podstawie tej książki, bo jeszcze jej całej nie przeczytałam zweryfikuję swój pogląd, jestem na to otwarta. Kto wie, zobaczymy. [śmiech] Na koniec chciałam jeszcze polecajką rzucić.

Jestem ciekawa, jak to jest u Ciebie z syndromem oszusta/syndromem oszustki. Mam ogromną nadzieję, że jeśli stoisz przed jakimś ważnym wyborem, przed jakimś dużym wyzwaniem, to w jakiś sposób moje podejście Ciebie zainspirowało. Kto wie? [śmiech] Jestem ciekawa. Jeśli masz ochotę się tym podzielić, to daj mi znać na Instagramie, jestem jako monika.torkowska albo po prostu na maila kontakt@monikatorkowska.com. Jest to temat, który mnie bardzo interesuje, więc jestem ciekawa co myślisz, co masz w głowie. Bardzo serdecznie Ci dziękuję za dzisiaj i do usłyszenia za 2 tygodnie!

Jeśli podoba Ci się ten odcinek – dołącz koniecznie do osób czytających mój newsletter i odbierz dostęp do materiałów dodatkowych ?


Zdjęcie: Simon Abrams


Niektóre linki na stronie mogą być afiliacyjne. Jeśli wejdziesz przez taki link na stronę sprzedawcy i dokonasz zakupu otrzymam gratyfikację (nie wpływa to na cenę dla Ciebie). W ten sposób wspierasz moją pracę. Dziękuję!

Przeczytaj też

Zostaw komentarz

Strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Ok, lubię ciasteczka Czytaj więcej