Jak pracujesz przy komputerze, to na wakacjach, żeby odpocząć, to trzeba się ruszyć. Być może to jest całkiem sensowna rada, tylko pytanie: czy pełna? W tym odcinku porozmawiamy o rzeczach, które mogą sprawiać, że na wakacjach tak naprawdę nie odpoczywasz albo wracasz z jeszcze większym poziomem zmęczenia. Szczególnie jeśli masz ADHD.
Świat rzuca nam pod nogi tysiące wskazówek co robić i jak żyć. A ja jestem absolutnie przekonana, że można (i warto) znaleźć własną ścieżkę. Sensownie zarządzać sobą w czasie. Działać inaczej. Produktywnie, ale bez spiny. Że między jedną wskazówką zegara a drugą nie zdążysz wypić i tak zimnej już kawy. Że to osiągalne nauczyć się odpuszczać kiedy warto, robić kiedy trzeba i odpoczywać jak chcesz.
⠀
Między wskazówkami to podcast dla osób, którym stan przepracowania nie jest obcy. Jeśli zaczynasz prowadzić swój biznes po godzinach, tworzyć własną markę w Internecie lub zmieniasz branżę tak, jak ja kiedyś i Twój dzień pracy nie kończy się wraz z pojawieniem się wskazówki zegara na godzinie 16 – zapraszam.
⠀
W podcaście poruszam tematy takie, jak: produktywność, zarządzanie sobą w czasie, rozwój osobisty, psychologia, budowanie marki, działalność online, organizacja pracy, planowanie, zdrowie psychiczne, zdrowie fizyczne, szeroko rozumiany życiowy dobrostan.
⠀
Na stronie https://monikatorkowska.com znajdziesz notatki do wszystkich odcinków i wersje do czytania Jeśli chcesz więcej – zapisz się do mojego newslettera na https://monikatorkowska.com/newsletter. Otrzymasz informacje o nowych odcinkach, niepublikowane treści, a także dostęp do materiałów dodatkowych dla wybranych odcinków.
Zapytaj o co chcesz (Q&A na 3. urodziny podcastu: https://www.monikatorkowska.com/qa-urodziny-podcast)
📧 Piszę (podobno 😉) fajne listy. Też je chcesz? Zapisz się: https://monikatorkowska.com/newsletter
OPIS PODMIEŃ
Notatki i pełny opis odcinka: https://monikatorkowska.com/081
🔥 Darmowy ebook „Jak odciążyć głowę z nadmiaru spraw w czterech krokach”: https://monikatorkowska.com/ebook
Lubisz mój podcast? Wesprzyj dowolną kwotą tutaj 👉 https://bit.ly/3GGWkw0
💁♀️ Bądźmy w kontakcie:
👉 Instagram: https://monikatorkowska.com/instagram
👉 Blog: https://monikatorkowska.com/
👉 Facebook: https://monikatorkowska.com/facebook
👉 YouTube: https://monikatorkowska.com/youtube
📧 kontakt(at)monikatorkowska.com
Wymienione w tym odcinku
Warto sprawdzić
- Podcast – Słomiany zapał czy świadome odpuszczanie? Rzeczy, które przestałam robić [#072]
- Podcast – O schemacie odkładania życia na później. Znasz go? [#065]
- Podcast – Nie porównuj cudzej wystawy do własnego zaplecza [#060]
Podkast do czytania
W tym odcinku
- Jak pracujemy siedząco, to na wakacjach trzeba się poruszać
- Różne rodzaje odpoczynku
- Brak balansu w aktywnościach
- Za dużo pomysłów
- Wybierajmy to, co lubimy
- O oczekiwaniach
- Presja, żeby wrócić wypoczętym
- Pokusa nadrabiania zaległości
- Porównujemy swoje do czyichś wakacji
Jeśli uważnie słuchasz moich podcastów, to być może kojarzysz wątek, który się po drodze pojawił w tym roku, że bardzo chciałam, aby ten rok pod kątem wyjazdu, odpoczynku i robienia ciekawych rzeczy w życiu wyglądał inaczej przynajmniej niż ostatni, który spędziłam głównie na tworzeniu materiałów do kursu i innych takich rzeczach, które prywatnie były wymagające.
Bez głębokiego wchodzenia w szczegóły. W każdym razie ten rok miał wyglądać inaczej. Jesteśmy za połową i definitywnie wygląda inaczej. Zebrałam takie przemyślenia i analizy, które robiłam po drodze, przygotowując się do wyjazdów czy już po powrocie z niektórych wyjazdów i sięgając pamięcią wstecz do tego, jak wyglądały różne moje wyjazdy i wakacje jakie spędzałam.
Chciałam się z Tobą podzielić właśnie tym, co z niego wyniknęło. Jednym z takich odcinków jest ten odcinek. Szczególnie dużo światła mi rzuciła diagnoza ADHD z zeszłego roku. O niej nagrałam jeden z ostatnich odcinków podcastu. Na co szczególnie zwracam uwagę w temacie wyjazdów i odpoczywania szumnie rozumianego czy jakkolwiek rozumianego na wyjazdach?
To są takie rzeczy jak inne postrzeganie czasu przez osoby z ADHD. To znaczy, że potrafimy tracić to poczucie czasu. Samo planowanie bywa wyzwaniem, bo często nie doszacowujemy. Nie doszacowujemy dużo bardziej. Często te szacunki są znacznie optymistyczniejsze i takie planowanie oparte na niewłaściwych szacunkach czasowych kończy się frustracją i niezadowoleniem, że czegoś się nie udało zrobić. A nie mogło się udać, ponieważ za dużo sobie wrzucamy na tzw. taczkę. Także wakacyjną.
Inną rzeczą jest większa łatwość w przebodźcowywaniu się, co – jeśli bierzemy na tapet odpoczywanie – to nie jest może najlepszym pomysłem. Coś, co jest też dosyć charakterystyczne dla osób, które mają mózg z okablowaniem ADHD-owym to są trudności w odpoczywaniu wynikające z różnych rzeczy. O tych rzeczach dzisiaj w znacznej mierze w tym odcinku będę mówiła.
Oczywiście dla jasności – można i warto słuchać tego odcinka niezależnie od tego, czy się ADHD ma czy nie, czy się ma diagnozę, czy się podejrzewa, ponieważ wiele z tych rzeczy to są problemy nam znane, ludziom w moim pokoleniu, millenialsów. Mówię o millenialsach, ponieważ nie znam innych pokoleń. Być może, jak jesteś z innego pokolenia, to czerpiesz coś dla siebie. Będę zwracała uwagę na te rzeczy, które mogą być szczególnie istotne.
Zdaję sobie sprawę z tego, że ktoś się może tego czepiać: po co o tym wspominać? Mając doświadczenie iluś miesięcy patrzenia na różne tematy, z którymi się mierzę przez pryzmat objawów charakterystycznych czy tego, w jaki sposób ten mózg działa – uwzględnienie tego kontekstu naprawdę potrafi rzucić dodatkowe światło. Dużo lepiej pozwala zrozumieć, co z czego wynika i czasami wpaść na takie pomysły, na takie strategie, na takie sposoby działania, które są lepiej dostosowane do nas właśnie dzięki temu, ze ten nowy pryzmat się pojawił. Bo zrozumienie pozwala generować lepsze rozwiązania. Tak przynajmniej wynika z mojego doświadczenia. Nie tylko związanego z ADHD, tylko przez te wszystkie lata, gdzie wokół tych moich tematów się poruszam. Tyle z wyjaśnień na początku, żeby wszystko było jasne.
Jak pracujemy siedząco, to na wakacjach trzeba się poruszać
Mam wrażenie, że panuje obiegowa opinia – niekoniecznie implementowana, ale że jak się pracuje umysłowo, to trzeba się poruszać i na odwrót: jak pracujesz fizycznie, to trzeba fizycznie sobie odpocząć i trochę się intelektualnie zmóżdżyć. Albo jeszcze mniej sprzyjająca opinia to jest taka, że jak pracujesz umysłowo, to nie pracujesz i czym się męczysz. [śmiech] Siedzeniem przed komputerem i programowaniem. To zdarzało mi się nieraz słyszeć. To ostatnie podejście pomijam, ale odniosę się do tego pierwszego: jak pracujemy umysłowo, to trzeba się poruszać i na odwrót.
Zdaje się, że tak, że co do zasady jest to prawda. Natomiast jest to dosyć mocne spłaszczenie tematu. My potrzebujemy odpocząć nie tylko umysłowo, psychicznie, nie potrzebujemy tylko zregenerować naszych zasobów intelektualnych i nie potrzebujemy tylko zregenerować ciała. Jeśli powołamy się na to, co pisze Saundra Dalton-Smith, która jest lekarką i autorką książek o odpoczywaniu, to według niej istnieje aż siedem różnych rodzajów odpoczynku.
Sama ta informacja już nas powinna trochę zatrzymać, bo tak głównie to się mówi chyba tylko o dwóch. Sandra posługuje się też metaforą wypalonej świecy, która bardzo fajnie oddaje to, w jaki sposób nie przysłużą nam się odpoczywanie w określony sposób, jeśli my potrzebujemy innego wypoczynku.
Ta metafora odwołuje się do wypalonej świecy, której nie da się odbudować, której nie da się naprawić, wtedy kiedy mamy samą wodę. Potrzebujemy wosku. Podobnie jak sen nie regeneruje się kawą, tylko z neurobiologicznego punktu widzenia maskuje wysyłanie sygnału o zmęczeniu. Kofeina ma podobną budowę do adenozyny, która jest takim barometrem zmęczenia. Tak samo na przykład wyczerpania kreatywnego nie naprawimy dłuższym ślęczeniem przed pustą kartką albo wymyślaniem kolejnej rzeczy.
Różne rodzaje odpoczynku
Opowiadam Ci o tym, że jest więcej niż jeden rodzaj odpoczynku – przynajmniej jeśli powołamy się na to, o czym pisze Saundra Dalton-Smith, a podejrzewam, że ta lista nie jest skończona. Ja powiem Ci o jakich rodzajach odpoczynku ona pisze, ponieważ to będzie istotne, kiedy będę przechodziła przez dalsze punkty.
Chciałabym zwrócić Twoją uwagę na to, jak bardzo często spłaszczone i nie mam na myśli bardzo pejoratywnego wydźwięku – spłaszczone, czyli niepełne jest nasze wyobrażenie o odpoczynku, a to rzutuje na to, że na przykład na tych wakacjach nie odpoczywamy albo że wracamy wręcz tacy wypruci.
Oczywiście pomijam takie sytuacje, gdzie… Czasem się denerwuję na siebie, że robię takie ostrzeżenia, ale wiem, że różne osoby w różnym momencie trafiają na moje treści i nie wszyscy zdają sobie sprawę i wiedzą o tym, że posługuję się pewną generalizacją, bo inaczej nie dałoby się mówić o pewnych tematach.
Wiadomo, że jeśli masz jakiś swój stan fizyczny, chorobowy, jesteś na wakacjach i ta choroba towarzyszy ci i utrudnia życie, to twój odpoczynek będzie na tych wakacjach wyglądał inaczej. Będzie na twoich wakacjach inaczej wyglądał odpoczynek, kiedy masz dzieci i potrzebujesz im poświęcić uwagę. Mam wrażenie, że często rodzice mówią, że prawdziwe wakacje, to mają potem jak wracają do pracy i odpoczywają. Weźmy pod uwagę, że ta sytuacja indywidualna, życiowa naprawdę tutaj ma znaczenie. My rozmawiamy na trochę innym poziomie w tym momencie.
Oczywiście, Saundra wspomina odpoczynek fizyczny i psychiczny jako dwa z siedmiu odpoczynków. One co do zasady zwykle się nam udają na wakacjach. Mam wrażenie, że w zależności od tego, na czym oprzemy swoje wakacje, na przykład tylko na leżeniu na plaży i czytaniu książek albo tylko na zwiedzaniu miasta, ciągłym ruchu i ciągłych aktywnościach fizycznych – może być tak, że cały nasz wyjazd będzie zdominowany tylko przez jeden z tych dwóch rodzajów odpoczynku: fizyczny albo psychiczny.
A tymczasem na liście są jeszcze: odpoczynek sensoryczny, czyli od bodźców. Odpoczynek emocjonalny. Odpoczynek społeczny – od innych ludzi albo wręcz zasilenie siebie nowymi relacjami z ludźmi albo z ludźmi, z którymi się wybieramy na jakieś wakacje. Odpoczynek duchowy. Odpoczynek twórczy. Jakieś takie mało znane mam wrażenie albo takie rodzaje odpoczynku, którym nie poświęcamy przynajmniej świadomie zbyt dużej uwagi, a warto na nie zwrócić uwagę.
Brak balansu w aktywnościach
Pierwszą taką rzeczą, która sprawia, że na wakacjach nie odpoczywamy to jest brak balansu w aktywnościach. W aktywnościach, w planie wakacyjnym. Tutaj widzę dwie skrajne sytuacje, w które jako osoba z ADHD przynajmniej ja mam częściej automatyczną tendencję do wpadania, czyli do braku pomysłu na to, co się będzie działo na wakacjach albo za dużo pomysłów. Dwie skrajności.
Brak pomysłu może się skończyć tym, że będę się snuła podczas tych wakacji w pewnym sensie bez celu. Ja nie twierdzę, że to jest złe i że brak planu jest zły, tylko problem w tym, że mając taki mózg, który – upraszczam teraz – ma troszeczkę za mało dopaminy i szuka sobie jej w otoczeniu albo tak wewnętrznie, to snucie się bez celu jest zbyt niskim poziomem dobodźcowania i nie pobudza ciekawości.
Tak, to sprawia większą trudność w odpoczynku. Na przykład powoduje, że będę częściej sięgała po telefon i będę chciała zrobić coś ciekawszego. Problem w tym, że będąc na wyjeździe i mając dostęp do telefonu prawdopodobnie to YouTube będzie super atrakcją. A niekoniecznie jadę na wakacje po to, żeby oglądać krótkie filmiki na YouTube. Albo będzie to szukanie dopaminy w czymkolwiek innym, na przykład w jedzeniu.
Znów – tu nie chodzi o to, że gastroturystyka jest zła czy pocrollowanie sobie telefonu na wakacjach jest złe. Absolutnie nie. Ja sama jestem ogromną fanką gastroturystyki. Tylko czymś innym jest pojechanie na wyjazd do miejsca, w którym tę ofertę gastronomiczną się docenia i dość mocno się zwraca na nią uwagę – to jest jedna rzecz, a inną rzeczą jest spędzanie czasu tylko w ten sposób. W pewnym sensie sprawianie, że ten wyjazd, te wakacje będą lepsze, tylko dlatego, że było ciągle jakieś jedzenie.
Jeśli nigdy nie miałeś/miałaś trudności w relacji z jedzeniem, to być może ten przykład z jedzeniem brzmi dosyć abstrakcyjnie. Ze statystyk wiemy, że jeśli masz urodę ADHD, to masz dużo większe prawdopodobieństwo, że te trudności w jedzeniu na jakimś etapie Twojego życia, być może teraz są, bo jedzenie bodźcuje. Bo jedzenie sprawia, że poziom dopaminy w mózgu nam się podnosi.
Takie wakacje, na których nie ma pomysłu, co się ma dziać, nie ma pomysłu na spędzanie czasu mogą się skończyć tym, że będziemy mieli takie poczucie, że to były wakacje, z których nic się nie miało, z których nic się nie wyniosło. Wtedy człowiek tak naprawdę nie zażył beztroski, nie zażył takiego wolnego czasu, w którym nic nie robi, nie nasycił się tym miejscem i można skończyć z takim poczuciem, że wakacje były kompletnie bez sensu.
Można nic nie robić i mieć tę beztroskę i mieć się z tym okej – wtedy nie ma tematu. Ale czymś innym jest nie mieć pomysłu na wakacje, nie mieć pomysłu, jak się chce spędzić ten czas i w pewnym sensie tak trochę bujać się z takim poczuciem zmarnowanego czasu. Myślę, że rozumiesz różnicę.
W jednym przypadku wybieramy świadomie, chcemy tego i cieszymy się tym, że nic nie robimy, a w drugim przypadku to wychodzi trochę z przypadku albo z takiego braku proaktywności, że coś sobie zaplanujemy.
Za dużo pomysłów
Inną skrajnością jest za dużo pomysłów. To mam wrażenie, że jest częściej ta nasza ADHD-owa skłonność, bo oczywiście to doprowadza do przebodźcowania i przemęczenia na różnych poziomach. Może być tak, że być może myślisz sobie: na co dzień w moim życiu to się nic nie dzieje, w sumie to nudne jest to moje życie, to na wakacjach musi.
Albo lęk przed tym, że wakacje będą nieciekawe, jeśli na nich się nie będzie dziać. I że wtedy to też wrócę z takim poczuciem: było meh, w sumie mogłabym nie jechać. Żeby tego uniknąć, żeby ten dyskomfort się nie pojawił w razie czego w przyszłości zapychamy dni aktywnościami wszelkimi – tak, hiperbola to jest, bo pokazuję skrajny przykład – gdzie na każdy dzień jest coś zaplanowane. Hm, w sumie to byłby krok dalej, gdyby było coś na każdy dzień zaplanowane, bo być może, mając plan na każdy dzień, człowiek by się skapnął, że ten plan to może zbyt napięty jest i nie za bardzo.
Częściej to może wyglądać jak lista rzeczy do zrobienia na wyjeździe. Te rzeczy niekoniecznie są jakkolwiek osadzone w czasie, tylko to jest taka lista. Po kolei człowiek będzie jechał z tej listy. To naprawdę może być coś dosyć mocno skazanego na porażkę i będę chciała Ci w kolejnym odcinku opowiedzieć bardziej strategicznie, w jaki sposób zarządzić taką listą – jeśli się chce w ogóle taką listę mieć, to co zrobić, żeby ją ogarnąć jednak.
Teraz chcę Ci zwrócić uwagę na to, że to też może być ten czynnik, który sprawia, że na wakacjach człowiek nie wypoczywa, że wraca zajechany na własne życzenie. Oczywiście, że na wakacjach może wjechać znane i lubiane FOMO, z angielskiego fear of missing out, czyli lęk przed tym, że nas coś ominie.
Szczególnie jeśli jedzie się na droższe wakacje albo na wakacje, na które trzeba było dłużej lecieć samolotem. Powiedzmy 20 godzin. Jakieś odległe zakątki świata – wtedy może się pojawić takie myślenie, że jak już pojechałam, to chcę wszystko zobaczyć, wycisnąć tę cytrynę do cna, bo nie wiem, czy ja tam drugi raz pojadę. Jak już tam jestem, to… A może nie pojadę?
Przy takim podejściu z dużym prawdopodobieństwem się pojawi paraliż decyzyjny. W którymś momencie, być może w połowie wyjazdu albo pod koniec wyjazdu człowiek dojdzie do wniosku, że zwykle się nie da jednak wszystkiego – zobaczyć, doświadczyć, odwiedzić. Szczególnie jeśli mamy jakieś ograniczenie czasowe.
A zwykle nie jest tak, że nasze podróże zaczynają się w konkretnym momencie, a ten koniec jest nieznany. Znaczna większość ma tak, że ma określony początek i koniec swoich wakacji i zwykle nie wyjeżdża co miesiąc na takie wakacje. Ten paraliż decyzyjny ostatecznie może się pojawić. Też taki smuteczek, że jednak tego wszystkiego nie dało się w te wakacje. No wielka niespodzianka.
Wybierajmy to, co lubimy
Inną sprawą są aktywności w ogóle niedopasowane do tego, co Ty lubisz. Z jednej strony jeśli jedzie się z kimś, to brak szukanie kompromisu w tym, co robimy, czyli na przykład zupełna uległość w temacie aktywności: a dobra, robimy tak jak ty chcesz. O ile na początku być może mamy jeszcze takie zasoby psychoenergetyczne na znoszenie tych aktywności, które są mniej przez nas lubiane, na tolerowanie ich, tak później może być tak, że jakaś taka wewnętrzna frustracja będzie się kumulować.
A jak się będzie kumulować, to może jednak w pewnym momencie ta para sprawić, że gwizdek wyskoczy. Tak już nieco poetycko może ujmując. Szczególnie jeśli ADHD nie jest Ci obce, to tutaj ten komponent impulsywności w zachowaniu może być trochę bardziej widoczny.
Emocje się tak zbierają, zbierają i sobie wybuchają. Szczególnie jeśli nie mamy wyrobionego w sobie – a mamy prawo nie mieć – umiejętności dzielenia się tym, co się dzieje, umiejętności wchodzenia na kompromisy. Oczywiście, że to są umiejętności do wyrobienia przez dorosłych ludzi, nikt za nas tego nie zrobi.
Być może nie nauczyliśmy się tego jako dzieci, nastolatkowie i nikt nam nie pokazał, że można inaczej. Mówię też oczywiście o sobie, żeby nie było. Ostatecznie jako dorosłe osoby – przykra prawda jest taka, że konsekwencje jakichś sporów na tym tle ponosimy my. Czy nam się to podoba, czy nie.
Inną sprawą jest to, że jeśli nie potrafimy iść na kompromisy od innej strony, to będziemy wymuszać to, żeby były tylko aktywności, które są fajne dla nas. Tu mamy konflikt, który może eskalować od drugiej strony. Jeśli druga strona też nie powie, że jej coś nie pasuje, to cóż, to wyjazd może się skończyć jakimiś nieprzyjemnymi sytuacjami.
Jak zahaczymy o różne rodzaje odpoczynku, to zwróćmy uwagę, że będzie leżał odpoczynek emocjonalny, będzie leżał odpoczynek społeczny, psychiczny pewnie też. Być może masz tak, że nie wiesz co lubisz, nie wiesz jakie aktywności na wyjazdach są dla Ciebie albo myślisz sobie, że nic z takich aktywności wakacyjnych nie lubisz.
Jak nie wiesz co lubisz, to wśród tego, co robisz normalnie na wakacjach, bo coś robisz do tej pory, przemyć jakieś nowe. Na zasadzie: niech to będzie ten moment, w którym będzie eksperyment, czy ci to w ogóle leży.
A jeśli nic nie lubisz, to pytanie: w jaki sposób do tego doszedłeś? W jaki sposób do tego doszłaś? Czy na przykład było tak, że miałam jedną albo dwie lekcje na snowboardzie – niech będzie mój przykład – i uznałam, że mi się to nie podoba, bo nie szło mi tak sprawnie jakbym chciała, bo się ciągle przewracałam. Bo widziałam inne osoby, którym idzie w moim mniemaniu lepiej niż mnie. W związku z tym rodziła się we mnie frustracja.
A w sumie to mój wspaniały mózg zapomniał, że na drugiej albo trzeciej lekcji okazało się, że moja deska po wypożyczeniu była nieprawidłowo przygotowana, więc miałam prawo mieć trudność w tym, żeby w ogóle na niej jechać, bo nie była odpowiednio nasmarowana czy jakkolwiek się to nazywa. Nie jestem profesjonalistką, jak widać, ale fakt jest taki, że deska musi się jednak po tym śniegu ślizgać. A jak się nie ślizga, to trochę się ciężko jedzie po prostu i się męczysz bardziej. Szczególnie jak nie umiesz jeździć.
Czy to doświadczenie, które miałam wtedy jest adekwatne? Oczywiście, że rzutowało na to, jak ja podchodzę do tej aktywności. Czy powinno być taką rzeczą, która przekreśla spróbowanie tej aktywności ponowne albo danie jej kolejnej, być może jeszcze kolejnej szansy? Nie jestem pewna, czy udzieliłabym jednoznacznej odpowiedzi, że tak, nie powinno się dawać kolejnej szansy. Wręcz przeciwnie.
Zostawiam ten punkt Tobie do rozważenia, w zależności od tego, jakie Ty masz, jeśli masz, takie sytuacje. Znów – cierpliwość w przypadku naszych ADHD-owych mózgów i ta emocjonalność, która wchodzi, kiedy człowiek się uczy i doznaje tej frustracji też jest takim czynnikiem, który utrudnia nam próbowanie tych nowych aktywności, jeśli one nie kliknęły od razu albo nie ma absurdalnie wręcz wysokiego poziomu ekscytacji, ciekawości tą nową rzeczą.
A kto wie, być może za kolejnym, jeszcze kolejnym czy jeszcze kolejnym razem, być może z innym instruktorem, z inną instruktorką będzie inaczej. Rzucam taki przykład sportowy, bo to jest całkiem niezły punkt odniesienia.
O oczekiwaniach
Ostatni taki duży wątek zbiorczy, o którym chciałam powiedzieć, to są oczekiwania. Duże oczekiwania. W naszych głowach, ale takie, które niekoniecznie muszą pochodzić od nas, tylko na przykład były zasłyszane w dzieciństwie, być może w środowisku, w którym się wychowywaliśmy. Też w social mediach, bo o wakacjach też się mówi, ludzie o nich opowiadają.
Porównujemy swoje wakacje do tego, jak wakacje spędzają inne osoby, które udostępniają jakieś treści w internecie. Niekoniecznie to jest najlepszy pomysł, natomiast taka natura ludzka, że siebie porównujemy. Być może nie da się zupełnie nie porównywać. Chyba że nie będziemy się wystawiać na takie treści. Ale możemy też zacząć już na poziomie świadomym trochę inaczej o odbiorze tych treści myśleć.
Może być tak, że masz w głowie pewien określony obraz wakacji. Na przykład, że tylko się leży na plaży. Albo że całe wakacje wyglądają w ten sposób, że chodzimy i zwiedzamy jakieś muzea, kościoły, inne obiekty turystyczne, bo one są na takiej liście rzeczy do odwiedzenia w danym miejscu, przewodniki turystyczne.
Znów – jeśli spojrzymy na różne rodzaje odpoczynku, na różne potrzeby, które ma człowiek, to niekoniecznie oparcie całego wyjazdu tylko na jednym typie aktywności będzie najlepszym pomysłem. Być może masz w sobie takie przekonanie, że z wakacji wypada wrócić wypoczętym i z przeżyciami jakimiś, żeby móc znajomym opowiedzieć albo mieć w ogóle coś sensownego do opowiedzenia komuś, co się działo na wakacjach. Być może głupio jest powiedzieć, że się tylko leżało na plaży.
Presja, żeby wrócić wypoczętym
Może brzmieć dla Ciebie abstrakcyjnie, a być może właśnie teraz kiwasz głową. To jest w ogóle ciekawy temat – ten wątek, że z wakacji wypada wrócić wypoczętym – bo ja zdaję sobie sprawę z tego, jak to może brzmieć, bo przecież na wakacje jedzie się po to, żeby odpocząć. Przecież nawet w tytule tego podcastu zahaczamy o ten temat.
Tylko problem w tym, że sprowadzanie wakacji na przykład do takiego punktu, w którym ja naładuję sobie baterie na najbliższe miesiące albo jeszcze lepiej – wyjazd na 1-2 tygodnie ma mnie „naładować” na rok. To jest tak zgubne podejście na pierdyliardzie poziomów, że nie mogę.
Jak już człowiek jedzie na wakacje na skraju wyczerpania, to jest to naprawdę najlepszy sygnał, że coś po drodze i to dużo, dużo wcześniej niż w ostatnich 3 miesiącach poszło nie tak. Albo był tak trudny tryb pracy w ostatnim czasie i nie do końca byliśmy w stanie z różnych powodów tego przeciwdziałać i doszliśmy do takiego punktu. Okej, teraz coś trzeba z tym zrobić.
Albo po prostu w życiu nie umiemy odpoczywać, co też nie jest dziwne. O tym się nadal trochę mało mówi, a przynajmniej moje pokolenie nie nauczyło się tego za dzieciaka i wczesnej dorosłości – to też nie jest po to, żeby sobie jakoś to specjalnie wyrzucać, ale żeby zauważyć. Jak zauważymy, to możemy coś z tym zrobić. O tym de facto jest ten podcast.
Chcę zwrócić Twoją uwagę, że być może problem czy istotny punkt jest dużo, dużo wcześniej i na trochę innym poziomie. Na przykład na poziomie dnia tygodnia, że nie ma tej przestrzeni na odpoczynek w małych dawkach i na odpoczynek dla różnych rodzajów zmęczenia. Tak jak różne rodzaje odpoczynku, tak różne rodzaje stresów.
Tak, ja doskonale rozumiem to, że w ogóle wyłapywanie tego, że się jest zmęczonym potrafi być absurdalnie trudne. Mówię tu z perspektywy osoby z ADHD, która zrozumiała więcej rzeczy w ostatnim czasie i z czego to wyglądało. Umiejętność odcinania się od bodźców z ciała, z głowy opracowana do perfekcji.
Oczywiście to nie jest tak, że to jest jedynie kwestia ADHD. ADHD tam dokłada trochę więcej materiału do tego pieca, który się żarzy. Jakieś takie dzisiaj mam poetyckie teksty. Myślę, że jest to dla Ciebie zrozumiałe o co chodzi. Nie wszystko jest zerojedynkowe, ale ten komponent, jak działa nasz mózg jest absolutnie niepomijalny w tym przypadku.
Do zastanowienia – czy to jest tak, że chcę ładować wakacjami bateryjki na najbliższe miesiące, a potem mogę zapitalać i czy jadę na te wakacje z takim założeniem, że ja koniecznie muszę wypocząć. Tu dajemy sobie taką dużą presję, bo to brzmi jak presja. Ciekawa jestem jakich określeń w swojej głowie używają inne osoby.
Ja już nie używam tego określenia, ale wiem, że z takim nastawieniem jeździłam. Taka duża presja wewnętrzna już psuje odpoczynek psychiczny i emocjonalny. Te dwa chociażby. Pewnie, że nie chodzi o to, żeby te odpoczynki odhaczać tak z listy, oczywiście że nie.
Pokusa nadrabiania zaległości
Poza ładowaniem baterii na bardzo długi czas wakacjami, pojawia się też często potrzeba nadrabiania rzeczy, na które nie było czasu. Na przykład: przeczytam pięć książek na tym wyjeździe. [śmiech] Pewnie ludzie też oglądają seriale na wakacjach. Możecie dać mi znać – na YouTube i na Spotify można pisać komentarze.
Ja raczej unikam oglądania seriali i raczej nie czytam co do zasady beletrystycznych książek. Ograniczam to, bo to są dla mojego mózgu trudne treści. Nie potrafię się oderwać, więc raczej ich unikam. Ale ta chęć, żeby przeczytać wszystkie książki ciekawiące mnie, to nadal jest.
To jest kolejny charakterystyczny punkt, który może sprawić, że człowiek będzie miał poczucie, że te wakacje jednak były albo monotonne, albo że ten czas przeleciał jak przez palce, albo że się nie wykorzystało jakichś okazji w miejscu, w którym się jest.
Może być bardzo trudno osiągnąć ten balans w aktywnościach, o których mówiłam, czyli pomiędzy brakiem pomysłu a narzucaniem sobie dużej liczby pomysłów na głowę. Jeśli do tego wszystkiego, na tę kupkę wrzucimy to, że chcemy nadrobić jakieś takie rzeczy typu czytanie książek czy cokolwiek, co mogłoby być jeszcze w tej kategorii – z takich rzeczy, na które na co dzień z jakiegoś powodu nie znajdujemy przestrzeni.
Chcę zwrócić Twoją uwagę na tę pułapkę, bo to znów jest pewien sygnał, że ta codzienność zwykła, to życie każdego dnia nie daje Ci w wystarczającym, zadowalającym stopniu czegoś, co jest dla Ciebie ważne. Jakiejś aktywności, którą chciałbyś, chciałabyś mieć w swoim życiu. Jak na przykład to czytanie książek. Do zastanowienia się.
Porównujemy się do czyichś wakacji
Przy okazji dużych oczekiwań może być też oczywiście wątek porównywania się z tym, jak spędzają wakacje inne osoby. Na przykład nasze mogą wydawać się nam zbyt nudne, zbyt mało ekscytujące albo przeciwnie – przesadnie ekscytujące w porównaniu do innych osób. Albo że jakieś takie wymyślne.
Chcę zwrócić Twoją uwagę na to, że co do zasady granice pomiędzy tym, że coś jest WOW, nowe, ekscytujące, a tym, że jest już zbyt przytłaczające, zniechęcające przebiegają w różnym, naprawdę różnym miejscu.
Szczególnie w przypadku mózgu osoby z okablowaniem ADHD. Tu mówię o różnicach pomiędzy ludźmi. Jak to mówią ludzie mądrzejsi ode mnie – jeśli znasz jedną osobę z ADHD albo ty jesteś tą osobą z ADHD, to znaczy że znasz jedną osobę z ADHD. Bo każda może mieć inaczej. Chociaż te komponenty wspólne oczywiście są na pewnym poziomie generalizacji.
Dla mnie zwiedzanie muzeów okazało się być bardzo przebodźcowującym doświadczeniem, chociaż jeśli masz muzea ze sztuką to jest tam ciszej co do zasady. Ale liczba osób, ile elementów wizualnych, które mózg przetwarza okazuje się być bardzo, bardzo wycieńczające.
A są osoby, które w takich miejscach odpoczywają. To wynika z bardzo różnych rzeczy. Na przykład z tego, że na co dzień brakuje im jakiegoś kontaktu ze sztuką albo jest to dla nich coś twórczego. A ja twórczych elementów mam w życiu dosyć dużo i nie potrzebuję ich więcej.
Powiedziałam, że te granice, gdzie coś jest nowe, ekscytujące, a po drugiej stronie przytłaczające przebiegają w różnym miejscu. Mam na myśli naprawdę różnym. Czyli nie lepszym, nie gorszym, że każdy z nas ma inaczej.
Nieuwzględnienie tego podczas myślenia o swoich wakacjach, podczas planowania swoich wakacji w ogóle już będąc na tych wakacjach, doświadczając ich może być tym, co bardzo, bardzo będzie utrudniać nam odpoczynek, bo po prostu te wakacje wtedy nie będą tak naprawdę dla nas.
Ode mnie tyle na dzisiaj. W kolejnym odcinku chcę się z Tobą podzielić konkretnymi strategiami, które ja wykorzystuję, myśląc o jakimś wyjeździe, żeby mieć się lepiej i wrócić możliwie w fajnym stanie na różnych poziomach, zadbać o te różne wypoczynki. Jak to zrobić krok po kroku – takie rzeczy, które będziesz mógł, mogła sobie zaimplementować do swojego życia.
Przypominam o możliwości zadawania pytań czy rzucania tematów, o których będę mogła mówić przy okazji trzecich urodzin podcastu. Dziękuję Ci za wspólnie spędzony czas! Słyszymy się za 2 tygodnie!
Podobał Ci się odcinek?
SPRAWDŹ NEWSLETTERZdjęcie: Jisca Lucia