Robić coś dobrze albo wcale? Jeśli brzmi Ci znajomo, to witaj w klubie, a ja zapraszam na odcinek, w którym opowiem o tym, czego samodzielny remont mieszkania nauczył mnie o perfekcjonizmie. Myślę, że warto go posłuchać. Nawet jeśli, a może szczególnie wtedy, kiedy nic teraz nie remontujesz i nie masz w planie. Zapraszam.
Czasami trudno odpoczywać, kiedy perfekcjonizm nam wjedzie w życiu za mocno. O czym się przekonałam nie raz. W ostatnich miesiącach miałam okazję, która się stworzyła troszeczkę przypadkiem, ale może o tym innym razem, gdzie mogłam trochę tego perfekcjonizmu doświadczyć, ale od innej strony. Od takiej trochę bardziej adaptacyjnej, a może właśnie trochę oduczania się perfekcjonizmu.

Świat rzuca nam pod nogi tysiące wskazówek co robić i jak żyć. A ja jestem absolutnie przekonana, że można (i warto) znaleźć własną ścieżkę. Sensownie zarządzać sobą w czasie. Działać inaczej. Produktywnie, ale bez spiny. Że między jedną wskazówką zegara a drugą nie zdążysz wypić i tak zimnej już kawy. Że to osiągalne nauczyć się odpuszczać kiedy warto, robić kiedy trzeba i odpoczywać jak chcesz.
⠀
Między wskazówkami to podcast dla osób, którym stan przepracowania nie jest obcy. Jeśli zaczynasz prowadzić swój biznes po godzinach, tworzyć własną markę w Internecie lub zmieniasz branżę tak, jak ja kiedyś i Twój dzień pracy nie kończy się wraz z pojawieniem się wskazówki zegara na godzinie 16 – zapraszam.
⠀
W podcaście poruszam tematy takie, jak: produktywność, zarządzanie sobą w czasie, rozwój osobisty, psychologia, budowanie marki, działalność online, organizacja pracy, planowanie, zdrowie psychiczne, zdrowie fizyczne, szeroko rozumiany życiowy dobrostan.
⠀
Na stronie https://monikatorkowska.com znajdziesz notatki do wszystkich odcinków i wersje do czytania Jeśli chcesz więcej – zapisz się do mojego newslettera na https://monikatorkowska.com/newsletter. Otrzymasz informacje o nowych odcinkach, niepublikowane treści, a także dostęp do materiałów dodatkowych dla wybranych odcinków.
📧 Piszę (podobno 😉) fajne listy. Też je chcesz? Zapisz się: https://monikatorkowska.com/newsletter
Większość życia idę z perfekcjonizmem pod rękę. Problem w tym, że częściej mnie spowalnia niż pomaga pokonywać drogą. Dlatego w 84. odcinku podcastu Między wskazówkami dzielę się tym, jak niepozorny projekt poboczny pomógł mi spojrzeć na perfekcjonizm inaczej.
Notatki i pełny opis odcinka: https://monikatorkowska.com/084
🔥 Darmowy ebook „Jak odciążyć głowę z nadmiaru spraw w czterech krokach”: https://monikatorkowska.com/ebook
Lubisz mój podcast? Wesprzyj dowolną kwotą tutaj 👉 https://bit.ly/3GGWkw0
💁♀️ Bądźmy w kontakcie:
👉 Instagram: https://monikatorkowska.com/instagram
👉 Blog: https://monikatorkowska.com/
👉 Facebook: https://monikatorkowska.com/facebook
👉 YouTube: https://monikatorkowska.com/youtube
📧 kontakt(at)monikatorkowska.com

Warto sprawdzić
- Nieplanowane sytuacje są lepsze, niż myślisz [#062]
- Presja – motywator czy hamulec? Jak wpływa na Twoją pracę? [#077]
- Najpierw nauka, potem zabawa – o zdaniu, które bardzo nas skrzywdziło [#050]
Podkast do czytania
W tym odcinku
- Dwa rodzaje perfekcjonizmu
- Dowiadywałam się na bieżąco
- Weź się za coś, czego nie umiesz
- Nie wszystko musimy robić na 200%
- Ekspozycja społeczna
Dwa rodzaje perfekcjonizmu
Szukam tutaj najlepszych słów, bo chcę nawiązać do tego, że są dwa rodzaje perfekcjonizmu. Oczywiście więcej, ale w tej płaszczyźnie cięcia, którą mam teraz na myśli, to mamy perfekcjonizm adaptacyjny i nieadaptacyjny. Jak się zapewne domyślasz – adaptacyjny to jest ten, który może nam dobrze służyć, a nieadaptacyjny to jest raczej ten, który ściąga w dół. Albo nawet prowadzi po prostu do prokrastynacji w skrajnym przypadku, kiedy złapiemy jakiś paraliż w związku z działaniem. Dużo było o niej w poprzednim odcinku, więc warto sobie do niego zajrzeć jako komplementarny element moich przemyśleń, którymi chcę się bardzo podzielić w tych dwóch nowych odcinkach po przerwie.
Lecąc z przykładami, bo na nich chcę to najlepiej opowiedzieć. Tak, mówimy o remontowo-organizacyjno-tego typu rzeczach. Ale jak się zapewne domyślasz, można sobie to przenieść na wiele innych obszarów. W moim przypadku akurat to jest ten, bo zaczęło się całkiem niewinnie – od takiej myśli, żeby poprawić kawałek ściany w moim biurze. Ściany, która jest nad listwą podłogową, pękniętej. Dłuższa historia. Nieważne dlaczego to było pęknięte – spojler.
Jakie myśli mi towarzyszyły? Mamy więcej pęknięć i rzeczy do poprawienia związanych ze ścianami w domu, ale tak patrząc na ten kawałek w moim biurze, to pomyślałam, że to jest w sumie nisko, prawie tego nie widać. W razie czego, gdybym już się wzięła za poprawienie tego kawałka i by mi to nie wyszło, to i tak w sumie trzeba będzie tę ścianę poprawić bardziej, bo to nie jest jedyne miejsce. W sumie nic takiego się nie stanie. A to w sumie czemu sobie po godzinach nie popróbować czegoś z tą ścianą i naprawić?
Od takiej niewinnej myśli się zaczęło. Wzięłam coś, co – mówię teraz drukowanymi literami – wydawało mi się nawet zjadliwe do zrobienia, chociaż nie miałam o tym bladego pojęcia: czym to w ogóle zrobić? Jakimi narzędziami? Jakimi materiałami? Nic. Gdzieś mi w głowie świtało, że przecież są jakieś gładzie, szpachelki, ale co tak konkretnie? To już inny temat. [śmiech] W tym sklepie budowlanym czułam się jak pies siedzący przed komputerem z tego mema, że nie mam pojęcia co robię. To byłam właśnie ja w tym sklepie budowlanym kupująca szpachelki, gładzie i grunt.
Dowiadywałam się na bieżąco
Co było istotne w tym całym procesie, bo ściana jest zrobiona – to to, że ja się dowiadywałam na bieżąco, mówię drukowanymi literami, jak coś robić. I sprawdzałam, i robiłam to. Trochę inaczej niż w przypadku jakiegoś wielkiego kursu online. Nie mam nic do wielkich kursów online, absolutnie uwielbiam kursy online i kto mnie zna ten wie, że jestem pies kurs online. Daj mi kurs online, a ja chętnie go sobie przerobię w ramach rozrywki. Lubię sobie poćpać wiedzę.
To trochę inaczej niż na kursach online, gdzie bardzo często jest taka tendencja do tego, że: no dobra, to ja sobie obejrzę całość. Bywa taka tendencja. Teraz brzmi jakbym tak robiła, że oglądam kursy online, a nie robię ćwiczeń. Serio, ja zrobię zwykle te ćwiczenia, ale wiem, jak mają ludzie, bo mi czasami piszą. [śmiech] Wiem, że jest taka pokusa, żeby sobie obejrzeć całość, a tych ćwiczeń nie robić. Też jestem człowiekiem, znam to wszystko i nie twierdzę, że zawsze robię te ćwiczenia. Dobra, bo dygresja wypączkowała za bardzo.
W przypadku takiego zdobywania wiedzy jest większa tendencja do tego, żeby ją zdobyć, a nie, żeby ją przetestować w praktyce. A tutaj sytuacja była inna. Ja coś oglądałam, czytałam i robiłam. Sprawdzałam jak to się robi. Próbowałam to robić. Ostatecznie ścianę poprawiałam sobie dwa razy. Dokładałam gładzi i szlifowałam, bo nie umiałam tego zrobić odpowiednie równo. Ten status po dwóch razach uznałam, że jest okej i że lepiej nie zrobię. I że tak teraz może być. Jest serio nawet gładko. Myślę, że mogłabym wałkiem o innej strukturze pomalować tę ścianę i by trochę lepiej wyglądała, ale to nic. To nie jest problem.
Weź się za coś, czego nie umiesz
To, do czego chcę Ciebie zachęcić – jeśli masz taką ochotę – i perfekcjonizm jest Twoim tematem to wziąć sobie na tapet coś, czego się nie umie, o czym się nie ma pojęcia za bardzo albo wie naprawdę mało, że gdzieś ten dzwon bije, ale nie wiadomo w którym kościele. Albo dosyć daleko jest ten kościół, bo to daje człowiekowi świeże spojrzenie, bo to daje okazję do obserwowania swoich myśli i zachowań w nowym środowisku. To mi się wydaje absolutnie kluczowe.
Stworzenie sobie takiego środowiska, tak jak ja zrobiłam w przypadku tych remontowych prac, pozwalało mi zacząć budować pewność siebie w pewnym sensie. Okej, ta ściana nie była równa, ale ma prawo nie być równa. Przecież ja to robię pierwszy raz. To jeszcze raz nałożę czegoś, wyszlifuję, trochę inaczej. Może obejrzę jakiś inny filmik o tym, jak szlifować albo cokolwiek i zobaczę, jak to wyjdzie w praktyce następnym razem. Uczę się przecież tego.
Kolejne sukcesy związane z tym tematem były zachętą dla mnie do eksplorowania dalej, do robienia kolejnych rzeczy. Pozwalało to uczyć się tolerancji na te własne niedociągnięcia – te, które widzimy. Łatwiej jest tolerować to, że coś nie jest „perfekcyjne” w czymś, czym się zajmujemy po raz pierwszy i mamy wiedzę na ten temat, bo trochę łatwiej jest to przed sobą uzasadnić.
Ja nie twierdzę, że to się będzie pięknie mapować na inne obszary – te przy których mamy większy problem z perfekcjonizmem i które są nam znane, w którym jesteśmy ekspertami/ekspertkami. Nie twierdzę tak. Ale ciężko jest w czymś, co już znamy i ten perfekcjonizm już jest w danym obszarze odpalony mocno albo działa sobie w tle i wraca – bardzo ciężko jest zacząć obserwować swoje myśli inaczej. A tu mamy trochę białą kartkę i możemy zobaczyć, że da się inaczej albo odpala nam się dokładnie to samo. Łatwiej jest trochę obserwować myśli, bo te myśli się troszeczkę różnią, jak się zmienia kontekst.
Zachęcona tą ścianą w moim biurze stwierdziłam, że pójdę dalej, bo czemu nie? W pewnym momencie doszłam do zrobienia ściany, która jest w korytarzu przy wejściu i która jest dodatkowo oświetlona lampką. Tam miało być lustro, ale w tym momencie lustra nie ma, więc dla takiego wizualnego, fajnego efektu to chciałam, żeby była ta ściana zrobiona. Wcześniej była niewykończona, bo miało być wisieć lustro. Nikt jej nie malował, nikt jej nie przygotowywał pod takie ładne wyglądanie sobie na co dzień, więc wyglądała jak wyglądała.
Teraz chcę zwrócić Twoją uwagę na to, że wobec tej drugiej ściany, o której teraz mówię, miałam inne oczekiwania i wobec niej inną myśl. Ja chciałam, żeby ona była lepiej zrobiona i mi na tym zależało, żeby była lepiej zrobiona, bo ja chciałam fajnego efektu tam. Takiego fajniejszego. A było to też podyktowane tym, że ona będzie oświetlona. Jeśli ściana jest oświetlona, jest nierówna, to to pięknie widać pod odpowiednim kątem. Widać bardziej.
Ja też tutaj nie miałam perfekcji w głowie, ale miałam też inne oczekiwania, bo zauważyłam, że moja głowa potrafi zmienić poziom zakładanego wysiłku w zależności od tego, jaki ja efekt chcę osiągnąć, w zależności od tego na czym mi zależy. Nie we wszystkim tak potrafię w życiu zrobić. W wielu przypadkach pierwsza moja myśl to jest: lecę kurna na maksa, wszystko musi być idealnie zrobione, o co chodzi? Nie ma dyskusji, co to za półśrodki? Ale tutaj mózg potrafił w innym kierunku pójść. Nowa obserwacja w nowym środowisku.
Miałam też doświadczenie z moich poprzednich prac remontowych i już wiedziałam, że potrzebuję zwrócić uwagę na to, jak kładę te gładzie, bo potem będę musiała ją szlifować, że w trakcie robienia będę potrzebowała oświetlać sobie z różnych stron. Zwrócić uwagę na brzegi, które potrafią być trudne. Zwrócić uwagę na malowanie. I znów – oświetlać z innych stron kilka razy, jeśli tam ma być tak faktycznie fą-fą-fą. Nie powiedziałabym, że jest fą-fą-fą, ale tam, gdzie świeci to jest fą-fą-fą. Inny poziom oczekiwań, gdzie wielki wkład w przypadku ściany, która jest za mną w moim pokoju nie miałoby sensu.
Nie wszystko musimy robić na 200%
W jak wielu obszarach w życiu narzucamy z góry wkład na maksa, który nie miałby sensu? Nie, to nie jest zachęta do bylejakości, do obniżenia standardów we wszystkim. Mam nadzieję, że się rozumiemy. Tylko chodzi o adekwatne dostosowanie wkładu i wysiłku do danej sytuacji. Do tego, ile faktycznie tego wkładu i wysiłku jest potrzebne.
Nie zawsze jest potrzebne 200%. Nie wiem, czy w ogóle kiedykolwiek jest potrzebne 200%. Być może jeśli to jest jakiś element, który ma decydować o czymś absolutnie przełomowym w Twoim życiu, to być może tak. Ale czy na co dzień mamy takie rzeczy? No nie wiem, nie jestem pewna. Wydaje mi się, że czasami przeginamy, jeśli mamy tendencję do perfekcjonizmu. A przynajmniej ja tak puszczam oko do wewnętrznej Moniki, która ma tę tendencję.
W przypadku tego drugiego projektu, o którym mówię, dołożenie dodatkowego czasu na poprawki drobnych rzeczy miało sens. Dołożyłam tam pewnie sobie kilka godzin, bo musi przeschnąć itd. To miało pewnie sens, bo było zgodne z tym, jakiego efektu ja chciałam i jaki efekt już byłam w stanie uzyskać moim zdaniem, bo się nauczyłam wcześniej czegoś, bo już wiedziałam więcej, bo moje umiejętności były wyższe.
W przypadku tego pierwszego robienia ściany, dołożenie kilku godzin, żeby jeszcze coś tam poprawiać – będzie mi się chciało dla rozrywki sobie poprawić, to mogę sobie teraz poprawić. Ale na wtedy było wystarczająco dobrze. Bym powiedziała w sumie, że było zarąbiście, jak na robienie czegoś pierwszy raz.
Tu możesz zwrócić uwagę na to, że przy takim odpalonym perfekcjonizmie wyłącza nam się często myślenie iteracyjne, że coś można zrobić i potem można jeszcze to poprawić albo ulepszyć. Oczywiście nie wszystko, nie zawsze, będzie to kontekstowe, ale wiele rzeczy tak. W wielu przypadkach nie musi być już wszystko od razu, tylko można kolejnymi krokami coś dokładać, ulepszać, wchodzić na wyższy poziom, jeśli będziemy mieli ochotę i jeśli uznamy, że to jest sensowne.
Hej, hej! Mała przerwa! Dziękuję, że słuchasz. Jeśli podcast Ci się podoba, to daj innym osobom znać, że warto słuchać tego podcastu i oceń go proszę w swojej aplikacji podcastowej. To mogą być gwiazdki dla podcastu na Spotify, opinia na Apple Podcast czy kciuki na YouTube pod konkretnym odcinkiem. Dziękuję za docenienie mojej pracy i wracamy do odcinka.
Ekspozycja społeczna
Jednym z bardzo istotnych wniosków po moich remontowych wojażach czy w trakcie, bo jeszcze jestem w trakcie – jest to, że z jednej strony wzięłam na tapet coś, co jest dla mnie zupełnie nowe, ja się na tym nie znam, więc inaczej na to patrzę. Ale też nie ma tutaj czegoś bardzo istotnego, co się nazywa ekspozycją społeczną. Tak jak w podcaście. Nie ma ludzi, jakiegoś większego gremium niż ja, domownicy i znajomi, którzy przychodzą. Nie ma gremium, które widzi efekty mojej pracy i może je oceniać. A przynajmniej nie jest ono takie duże. Moje ściany nie są w internecie. Ściana jest w moim pokoju, ściana jest w moim korytarzu.
To też pozwoliło odciąć pewien bardzo istotny element, który przynajmniej w moim przypadku – być może Ty też tak masz – napędzający perfekcjonizm. A jeśli do tego jeszcze dodamy element opierania się na wiedzy, bo to też zależy, że wtedy moja głowa bardziej pracuje w kierunku perfekcjonizmu i odpalający się fenomen oszusta i wszystkie rzeczy dookoła tego – do głosu dochodzi definiowanie siebie właśnie przez pryzmat pracy, szczególnie pracy zarobkowej, pracy opartej na wiedzy, pracy umysłowej i kompetencji wiedzowych.
Chociaż – znów – tu mózg trochę mnie oszukuje, bo przecież, żeby zrobić coś namacalnego, to ja też potrzebowałam zdobyć jakąś wiedzę. Co jest jeszcze w tym wszystkim śmieszniejsze – nie wiem, czy o tym pomyślałeś/pomyślałaś – łatwiej wizualnie ocenić, czy coś jest „perfekcyjne”, czyli czy perfekcyjnie ściana jest zrobiona, czy perfekcyjnie gładka niż ocenić, czy odcinek jest perfekcyjnie nagrany albo kurs jest perfekcyjnie zrobiony, bo co jest z tymi wyznacznikami perfekcyjności w tych przypadkach? Nie ma odgórnie narzuconych wytycznych na ten temat. Spojrzenie będzie miał każde inne, co to w ogóle znaczy perfekcyjne. Nie ma czegoś takiego de facto jak perfekcyjnie. Ale w zależności od tego, jaki jest kontekst i co dla nas jest trudne, wyzwaniem, jest istotne, to to zakrzywienie myślenia będzie w innym miejscu.
Dlatego chciałam się podzielić tym doświadczeniem z ostatnich miesięcy i z tych remontowych przygód, bo chcę Cię zachęcić do tego, że jeśli będziesz mieć na to ochotę, to żeby zrobić coś kompletnie innego, czego w ogóle jeszcze nie umiesz, z czym w ogóle nie było styczności – po to, żeby zobaczyć, jak perfekcjonizm może się w tym innym kontekście u Ciebie objawiać albo nie objawiać, jak się zmienią te myśli, jak się zmieni podejście do pewnych niedoskonałości, które będą w trakcie procesu – bo będą, skoro uczymy się nowych rzeczy.
Zwróć uwagę na to, jakiego słowa użyłam – „niedoskonałości”. Ono mi przyszło naturalne. Ono być może nie jest adekwatne w ogóle do kontekstu – do tego, jak się uczymy. Dlaczego ja to nazywam niedoskonałością? Nie wiem. [śmiech]
Podaj to komuś, kto wiesz albo masz przeczucie, że perfekcjonizm zna z własnego doświadczenia – może zaczniecie robić coś nowego razem? Może tak będzie łatwiej? Jeśli prokrastynacja też jest Ci i tej osobie znana. Jestem ciekawa co z tego wyjdzie. Zawsze możesz dać mi znać na maila kontakt@monikatorkowska.com, a my słyszymy się za 2 tygodnie!

Podobał Ci się odcinek?
SPRAWDŹ NEWSLETTERZdjęcie: David van Dijk