Być może gotowanie w domu kojarzy Ci się z jedzeniem przez kilka dni tego samego. Być może postrzegasz je jako czasochłonne i zniechęcasz się na sama myśl. Dlatego chętniej wybierszesz się na stołówkę niż zabierzesz pudełko z jedzeniem do pracy.
Lubię oszczędzać swój czas i lubię mieć zawsze gotowy obiad. Jednocześnie niekoniecznie chcę spędzać dużo czasu w kuchni. Dlatego kiedyś zaczęłam optymalizować ten proces.
Dziś dzielę się z Tobą metodą, która absolutnie zmieniła sposób w jaki zarządzam posiłkami i oszczędza mnóstwo godzin spędzonych w kuchni.
A tytuł wcale nie jest przesadzony. Ta metoda naprawdę zmieniła moje życie. Oszczędziła nam GODZINY spędzone w kuchni. Dosłownie game changer, odkrycie życia. Żałuję, że nie znałam tego na studiach, kiedy studiowałam dwa kierunki, prowadziłm badania naukowe i przyjmowałam zlecenia. O ile byłoby mi wtedy łatwiej!
Dzięki takiemu prostemu trikowi mamy zawsze gotowy obiad. Jeśli jesteś łakomczuchem (jak ja) to mając gotowy posiłek łatwiej jest uniknąć podjadania lub zjedzenia czegoś, czego byśmy woleli unikać. Jeśli zależy nam na swoim zdrowiu (mam nadzieję, że moim czytelnikom zależy :)) to spożywanie odpowiednich posiłków jest ważnym nawykiem do wyrobienia w życiu.
Zalety gotowania w domu
Uwielbiam jadać na mieście, próbować nowych smaków, miło spędzić czas. Jednocześnie bardzo cenię sobie gotowanie w domu. Z kilku powodów. Dla mnie najważniejsze jest to, że mogę kontrolować skład posiłków i ich kaloryczność. Dodatkowo oszczędzam pieniądze. A jeśli jesteśmy sprytni (to bardzo dobra cecha!) i zoptymalizujemy ten proces to oszczędzamy również czas. Mnóstwo czasu.
Pamiętajmy że wyjście do restauracji wiąże się z dojazdem (na który również należy poświęcić czas i pieniądze). Chyba, że zamawiamy z jedzenie z dowozem. Dodatkowy czas to oczekiwanie na potrawę i powrót do domu.
Zabieranie do pracy uprzednio przygotowanych posiłków pozwala mi oszczędzić czas potrzebny na pójście na stołówkę, stanie w kolejce i powrót.
Skąd się wywodzi
Metoda, którą stosuję wywodzi się od znanego od wieków tzw. wekowania, inaczej – apertyzacji, czyli utrwalania żywności w zamkniętym opakowaniu. Standardowo wekowanie w domu to dłuższy proces – wymaga zagotowania przynajmniej raz wypełnionych i zamkniętych szczelnie słoików z żywnością. Ale któż powiedział, że nie można prościej?
Moją metodę nazywam sobie roboczo pseudowekowaniem. Za chwilę napiszę jak ona przebiega.
Czego potrzebujesz?
Tylko słoika i dobrej jakości nakrętki (liczba sztuk uzależniona od Twoich potrzeb).
Bardzo polecam wykorzystać słoiki po innych przetworach, po passacie pomidorowej, maśle orzechowym itp. Oczywiście zestaw słoików można po prostu kupić. Ja wolę iść w kierunku less waste (i Ciebie również zachęcam), dlatego mam słoiki po innych przetworach i różnej wielkości. Dodatkowo oszczędzamy pieniądze. Różna wielkość słoików pozwala mi też decydować ile porcji danej potrawy chcę przechowywać.
Co można podawać pseudowekowaniu?
Przede wszystkim potrawy które mają w sobie jakiś płyn (podobnie jak w przypadku zwykłego wekowania).
- Curry.
- Sosy.
- Gulasze.
- Leczo.
- Zupy.
- Strączki w sosie.
- Bigos.
Polub moją stronę na Facebooku – w okresie przedświątecznym pojawi tam wpis na temat tego, jak wykorzystać tę metodę podczas świąt. Kto nie zna tej poświątecznej paniki związanej z marnowaniem się jedzenia? 🙂
Na Instagramie z kolei znajdziesz w tym tygodniu przykładowe zdjęcia zastosowania tej metody w praktyce – obserwuj koniecznie.
Jak przebiega proces?
- Gotujesz potrawę, którą chcesz pseudowekować. Ja praktycznie nigdy nie gotuję małych ilości dań wymienionych wyżej. Po prostu to się nie opłaca. Pomyśl – gotujesz raz, jeden raz poświęcasz czas (być może odrobinę dłużej ze względu na przygotowanie większej ilości składników) i masz kilka gotowych potraw.
- Następnie czysta słoiki przelewasz gorącą wodą. Nakrętki również. Nakrętki przecierasz do sucha i obręcz słoików również (słoiki w środku mogą pozostać mokre).
- Wyparzone słoiki wypełniasz potrawą. Zakręcasz.
- Odstawiasz do wystudzenia. Jeśli na zewnątrz jest chłodno możesz skorzystać z balkonu lub parapetu. Podczas schładzania wytwarza się podciśnienie w słoiku, co przedłuża trwałość potrawy.
- Po wystudzeniu sprawdź czy prawidłowo nastąpiło „zassanie”. Jeśli nakrętkę możesz bez problemu wcisnąć to oznacza to, że nie utworzyło się podciśnienie. Zużyj jedzenie z tego słoika w pierwszej kolejności. Na końcu artykułu napiszę jak uniknąć takich sytuacji. Zdarzają się one naprawdę rzadko.
Przechowywanie
Ja przechowuję słoiki w lodówce, ale znajoma testowała poza lodówką i jedzenie również się nie psuło.
Moją preferencją jest lodówka. Najdłuższy czas przechowywania potrawy u mnie sięgał dwóch miesięcy. Zachowana świeżość, wszystko w porządku.
Jak uniknąć błędów?
- Pamiętaj o wyparzeniu czystego słoika i nakrętki.
- Nakrętka i obręcz powinny być suche.
- Najważniejsze – wlewaj potrawę kiedy jest gorąca, nie letnia. Dzięki temu zminimalizujesz ryzyko wytworzenia się zbyt małego ciśnienia wewnątrz.
Zalety
- Less waste. Poza tym, że wykorzystujemy słoiki wielokrotnie, to pseudowekować możesz też resztki z obiadu, dzięki czemu nic się nie zmarnuje i będziesz mieć obiad na inny dzień.
- Oszczędność czasu – ogromna!
- Oszczędność pieniędzy.
- Urozmaicone jedzenie. Gotujesz kilka potraw i rotujesz nimi w ciągu kilku tygodni.
- Prostota. Potrawy, które nadają się do pseudowekowania często są stosunkowo proste w przygotowaniu.
- Szybkość. Żadnego dodatkowego, długiego stania w kuchni. Wyparzać słoiki można zacząć już kiedy potrawa kończy się gotować. Sam proces też jest naprawdę szybki.
- Łatwiejsza kontrola ilości spożywanych kalorii i jakości posiłków.
Wady?
Jestem w stanie znaleźć jedną – jeśli ktoś ma potrzebę, żeby zawsze jeść jedzenie przygotowane „na świeżo”. Jeśli jesteś w tym gronie – przetestuj tę metodę na daniach, które najlepszy smak uzyskują na drugi, trzeci dzień (leczo, gulasz). Kto wie, może choć w takim zakresie okaże się dla Ciebie zbawienna?
Produktywność to nie po prostu robienie list zadań i zapychanie sobie kalendarza. To upraszczanie sobie życia na różne sposoby, oszczędzanie czasu tam, gdzie to możliwe, aby mieć go więcej na rzeczy naprawdę dla nas ważne.
Koniecznie przetestuj i daj znać jak się u Ciebie sprawdza ta metoda! Wrzuć zdjęcie na Instagram i podziel się z innymi! Dodaj hashtag #pseudowekowaniebymonika i #monikatorkowskacom żebym widziała Twoje zdjęcie, będzie mi bardzo miło. 🙂
__________
Zdjęcie: S’well.
__________
35 komentarzy
Trochę to bez sensu. Takie dania spokojnie wytrzymają 2-3 dni w lodówce, wiec nie widzę większego sensu ich wekowania.
Czy przeczytałaś dokładnie cały artykuł? Na tym właśnie to polega, żeby nie musieć gotować co trzy dni, zwłaszcza kiedy mamy bardziej wymagający czas, nadal chcemy mieć domowe posiłki i naszym priorytetem nie jest przebywanie w kuchni. Kilkoma potrawami zawekowanymi można spokojnie rotować przez kilka tygodni bez gotowania dania od podstaw.
Fajny pomysł- nigdy nie wekowałam potraw 🙂
Kiedy spróbujesz pierwszy raz? 🙂
Nie wiem, na razie gotuję na bieżąco 😉
Bardzo mi się podoba działanie w duchu less warte no i przede wszystkim w taki sposób, kiedy nie spędzasz nad tym całego wolnego popołudnia 😉
Less waste ? gotujesz raz więcej, wekujesz część i voila ?
Świetny sposób na zaopatrzenie lodówki dzieci, które przebywają poza domem np. studentom 🙂
Prawda 🙂
Fantastyczny pomysł! Muszę koniecznie spróbować, bo mam dni, kiedy totalnie nie mam ochoty gotować, ale też nie chcę zamawiać pizzy 😉 A tu bach, wyjmuję słoik i gotowe! 🙂 Dzięki! Kasia
Dokładnie tak! Mamy takie awaryjne dania, które czekają zwłaszcza na gorsze dni 🙂
Domowe obiady obowiązkowo! U nas jak mamy mniej czasu gotujemy na dwa dni.
Super! 🙂 Sprawdźcie raz ten patent 🙂
Wow, muszę przetestować!!!
Koniecznie!
Nas mama nauczyła wekować i zdarza nam się korzystać z tej metody 🙂
Super!
Nie raz zdarzało mi się nawet przez pomyłkę zrobić takie „pseudowekowanie”, gdy np. gotowałam sobie zupę na obiad, a to, co zostało, zabierałam do pracy w słoiku na popołudniową zmianę 😀 Nie widzę problemu w tym, że te dania z sosem nie będą gotowane „na świeżo”, bo tak, jak pisałaś, wiele z nich wręcz przejdzie smakiem. Niestety nie gotuję takich rzeczy zbyt często, więc czas w kuchni ograniczam raczej przez zwiększenie swojej efektywności w kuchni, ale akurat wczoraj myślałam o tym, żeby sobie zrobić słoiki i mrożonki na tydzień i oddać się głównie pracy nad pisaniem, a nie gotowaniem, więc dziękuję, że mi przypomniałaś! 🙂
W jaki sposób zwiększasz tę efektywność w kuchni? Pytam, bo zawsze szukam ciekawych inspiracji. 🙂 U nas to pseudowekowanie często wychodzi po prostu „przy okazji” – sosy królują, jak robimy jakiś, to celowo robimy więcej, mamy część „na teraz” a reszta ląduje w słoikach. 🙂
Gotowanie w domu, tak jak zauważyłaś, pozwala zaoszczędzić pieniądze, a jeśli dobrze zaplanujemy jadłospis – także czas 🙂 Plusem jest także fakt, że wiemy, co jemy – bo sami przygotowujemy każde danie i zwracamy uwagę na składniki. Świetny wpis, motywujący do kuchennych eksperymentów <3
Dziękuję. 🙂 Produktywnie zapytam – kiedy będą pierwsze testy? 🙂
Jestem pod wrażeniem tej metody, nigdy wcześniej o niej nie słyszałam. Muszę koniecznie wypróbować ten sposób! Dużo jem na mieście, a chciałabym jednak więcej gotować w domu, ze względów zdrowotnych i finansowych.
My uwielbiamy jedzenie na mieście, ale jak zauważyłaś – tu finanse trochę cierpią. 🙂
Często przygotowuję potrawy w większej ilości, żeby nie musieć każdego dnia gotować.
Brawo 🙂
Ja robię najwyżej na dwa dni, na więcej nie potrzebuję. Czasem jak robię więcej pierogów czy krokietów to zamrażam
?
Polecam na Netflixie serial Gotowanei z Nadiya, tam jest dużo przepisów w tym stylu
Mimo wszystko mnie to jakoś nie przekonuje ?
Sposób dobry, ja nie mam takiej potrzeby bo gotuję góra na dwa dni
W moim domu mama nie potrafi nie gotować. Niezależnie od tego ile by nie zostało z wczorajszego obiadu, to następnego dnia i tak będzie nowy. Nie da się jej przekonać do zmiany punktu widzenia. Także mi pozostaje najwyżej przygotowywanie sałatek. 🙂
Robię tak już od dawna. Letni leczo zawsze wekuję na zimę, ale słoiki jednak pasteryzuję. Wytrzymują bez problemu do wiosny. I mam szybki obiad w zabiegane dni.
Fajny sposób, ja często wkładam do zamrażalnika, zeby nie musieć jesc resztek następnego dnia. Ale sloiki tez mogą okazać sie przydatne, tylko żebym miałaś dosc miejsca w lodowce. Pozdrawiam serdecznie!
Świetny pomysł i sposób! Robiłam tak z leczem, ale nie wpadłam na pomysł, żeby robić tak z innymi potrawami. Pozdrawiam serdecznie:-)
Uwielbiam gotować i sprawia mi to sporo przyjemnosci i relaksuje. Ale faktem jest, ze ze zawsze mam na to czas. A Twoj sposob zdecydowanie go oszczedza!