dłonie zegarek

Doba każdego z nas ma 24 godziny

przez Monika Torkowska
Czas czytania: 6 min

Elon Musk, sprzedawca ze sklepu z czerwonym chrząszczem, Alan Walker,  warszawski chirurg, Mark Zuckerberg, Ty, ja. Doba każdego z nas ma, co do zasady, 24 godziny. 

Dla uproszczenia przyjmijmy założenie, że społecznie uważa się, że Elon Musk odniósł pewien sukces. Czy to oznacza, że – nie osiągając tego, co on – jesteśmy mniej inteligentni, mniej (znów – w społecznym założeniu) wykształceni, pracujemy niewystarczająco ciężko i długo? Prawdopodobnie nie. A przynajmniej, nie można ze 100% pewnością powiedzieć, że powyższe zależności są prawdziwe. Klucz tkwi w sposobie zagospodarowania czasu, produktywności, sprawczości i skutecznym działaniu, w robieniu rzeczy najważniejszych najpierw

Pomińmy, na rzecz tych rozważań, osoby „sukcesu” znane na całym świecie. Nie trzeba być Elonem Muskiem, aby stawać się w czymś naprawdę dobrym, dochodzić do (pewnej formy) osobistego zwycięstwa. Chyba każdy z nas zna kogoś, kto robi w życiu – subiektywnie – „więcej niż inni”. Pracuje, ma rodzinę, uprawia sport, w miarę zdrowo się odżywia, ma jakieś hobby. Bądź też ciągle poznaje i zwiedza świat inwestując w to całe swoje oszczędności. Oczywiście, dla jasności, nie ma jednego wzoru na fajne życieW moim świecie nie ma jednej słusznej drogi ku szczęśliwemu życiu. I, de facto, nie ma nigdzie obowiązku, że w ogóle szczęśliwie żyć trzeba i tego szczęścia szukać. Można tarzać się w bagienku smutku, poczucia bycia skrzywdzonym przez los, że inni mają lepiej i nic od nas nie zależy. Można. Pytanie, czy warto. 

Warto wspomnieć, że cała „filozofia” dotyczy osób samostanowiących o sobie, podejmujących samodzielne decyzje, nie dotyczy więc np. dzieci, ponieważ ich krąg wpływu jest ograniczony decyzjami, które podejmują ich rodzice.

To od nas zależy, jak wykorzystamy dane nam 24 godziny każdej doby. Przypuszczam, że głos podniosą, słysząc takie stwierdzenia, osoby, które np. mają dzieci, pracują zmianowo, są marynarzami, przedsiębiorcami. Stwierdzą, że ich doba to nie jest ta sama doba, którą ma nastolatek przygotowujący się do matury, bezdzietny pracownik korporacji, listonosz w małym miasteczku.  

Olśnienie

Zdaję sobie sprawę, że w pierwszym odruchu, przyjęcie tego do świadomości może rodzić dyskomfort, bunt, niezgodę, ale – to są nadal 24 godziny. Tyle czasu ma każdy z nas w ciągu doby. Różne są jedynie nasze wybory i reakcje na to, czego w życiu doświadczamy. Jeśli masz dzieci – czy ktoś zmusił Cię do tego, aby się nimi opiekować, aby być rodzicem? Kiedy stajesz się przedsiębiorcą – czy ktoś zmusza Cię do tego sposobu pracy? Rozpoczynając pracę w sklepie, w korporacji, w szpitalu – czy to los sam za Ciebie zdecydował i CV bezwiednie pofrunęło w kierunku tych miejsc? Chyba nie. ? Czy może jednak każdy z nas, ze względu na swoje decyzje podejmowane każdego dnia, znalazł się w tym miejscu, w którym jest teraz? Z dużą dozą prawdopodobieństwa – owszem.  

Reakcja na zdarzenie

„W większości wypadków nie masz wpływu na tok zewnętrznych wydarzeń, ale możesz ustalić sposób, w jaki będziesz na nie reagować.”

Katarzyna Kędzierska 

Są, oczywiście, sytuacje niezależne od nas. Wypadek, utrata bliskiej osoby, przestępstwa dokonane „na nas”. Niekoniecznie są to elementy w naszym kręgu wpływu. To natomiast, co jest zawsze w kręgu naszego wpływu to reakcja na zdarzenie. Czy w obliczu trudnej sytuacji zbierzemy się w sobie i zaczniemy działać, czy zanurzymy się, we wcześniej wspomnianym, bagienku smutku. Ku jasności – brak działania też jest działaniem, ale nazywanym „biernością”. Jej konsekwencje też ponosimy, nawet jeśli niekoniecznie jest nam to w smak. 

Proaktywność i odpowiedzialność do wewnątrz

Jestem ogromnym orędownikiem proaktywności, zamiast reaktywności. Odpowiedzialności i sprawczości skierowanych do wewnątrz. Skierowanych do wewnątrz, czyli takich, które pozostają po naszej stronie, nie po stronie losu, świata, społeczeństwa, państwa, złego szefa, toksycznych ludzi. Serdecznie namawiam do docenienia wagi tych pojęć i zaimplementowania ich w życiu. Kiedy na poziomie świadomym, przeniosłam odpowiedzialność za to, co się dzieje w moim życiu, z czynników zewnętrznych na samą siebie, pojawiła się inna jakość życia. Wzrasta poczucie sprawczości, niezależności, pewność siebie, pragnienie spełniania marzeń i zuchwałego sięgania w życiu po różne „dobro”. Proces ten nie jest liniowy, raczej sinusoidalny, ale ciągle z tendencją wzrostową. 

W ramach proaktywnego działania, jeśli czujesz, że „doby nie wystarcza”, możesz skorzystać z mojego bezpłatnego e-booka i w 4 (prostych) krokach uporządkować sprawy w swojej głowie. Sprawdź jak wiele się zmieni?

Refleksja

Zanim więc pomarudzimy, że inni mają lepiej, lżej, więcej pieniędzy, spokoju, mniej pracy, mniej na głowie, poświęćmy chwilę na refleksję. Czy każdy z nas nie ma przypadkiem tej samej doby? Czy nie ponosi konsekwencji swoich działań? Brak działania, jak wyżej wspomniałam, również rodzi konsekwencje. Konsekwencje niepodjęcia działania.  W perspektywie długofalowej pozostawienie odpowiedzialności po naszej stronie i proaktywność profitują. 

Czy uważasz, że mamy naprawdę duży wpływ na to, co się dzieje w naszym życiu? Czy może jednak los steruje tym, co nas spotyka? Daj znać, co sądzisz na ten temat.

__________

Zdjęcie: Artem Maltsev.

__________

Przeczytaj też

Zostaw komentarz

Strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Ok, lubię ciasteczka Czytaj więcej