stos ksiazek ulozony na szarym stole

Jak nie stawiać sobie celów? O mojej porażce [#059]

przez Monika Torkowska
Czas czytania: 9 min

2019 miał być rokiem, w którym przeczytam 52 książki. Nie przeczytałam. Na podstawie tej historii chcę Ci opowiedzieć, jak nie stawiać sobie celów. 

Posłuchaj odcinka i zapisz się: Spotify | Apple Podcasts | Google Podcasts | YouTube | RSS | wszystkie platformy

Wymienione w tym odcinku

Warto sprawdzić

Podkast do czytania

W tym odcinku

Dlaczego wybrałam taki cel? 

Miałam taki cel, żeby w 2019 roku przeczytać 52 książki. Ten cel narodził się pod koniec 2018 roku. Być może zapytasz: dlaczego w ogóle taki cel? Ja Ci odpowiem teraz, że z perspektywy czasu nie wiem, bo on był dosyć mocno nieprzemyślany. Wydawało mi się to fajne, intrygujące, ciekawe. 

Cóż, 2019 rok okazał się dla mnie dosyć wymagający, ponieważ kupiliśmy mieszkanie. W 2019 roku rozpoczynały się prace związane z jego układem. Ja też wtedy jeździłam do Warszawy na szkolenia i te wyjazdy były bardziej wymagające niż sądziłam. A później doszłam do wniosku, że chciałabym założyć swój blog. Tak w kwietniu 2019 roku na monikatorkowska.com pojawił się pierwszy artykuł. No i cóż, ten cel mi się troszeczkę rozmył. 

Dlaczego on w ogóle nie wyszedł? Pierwsza taka zupełnie podstawowa rzecz jest taka, że ja nie przeanalizowałam, dlaczego tak naprawdę chcę to zrobić. A wiedzieć po co się coś robi to jest – umówmy się – podstawowa i dosyć istotna rzecz. 

W jaki sposób osiągnę swój cel? Nie wiedziałam. 

Drugą sprawą jest to, że nie określiłam, jak ja to zrobię. A tak precyzując to, co muszę poświęcić, żeby osiągnąć ten cel. Nie wiem, czy myślisz w ten sposób o tym, kiedy jakieś przedsięwzięcie bierzesz na swoje barki – to nie jest tak, że dołożysz sobie doby i tam wciśniesz to przedsięwzięcie. Życie tak nie działa. Coś jest kosztem czegoś. Czegoś innego nie zrobię w tym czasie, jeśli będę realizowała swój cel. Zupełnie nie myślałam wtedy takimi kategoriami. 

Z perspektywy tego, jak wyglądał mój 2019 rok to tak naprawdę 52 książki w rok to jest takie przedsięwzięcie, które miało bardzo małe szanse na sukces, bo to jest książka tygodniowo. Mało niemało, dużo niedużo – zależy jaka książka, zależy ile masz wolnego czasu, natomiast dla mnie wtedy naprawdę to… Teraz jak o tym myślę to było to zupełnie pozbawione sensu. Jest takie ciekawe pojęcie o nazwie goalodicy jako dążenie do realizacji nieracjonalnych celów. 

Przykładem tego zjawiska jest wyprawa doświadczonych himalaistów. Na czele tej wyprawy był Rob Hall. Oni chcieli dostać się na Mount Everest. Było to w 1996 roku. W trakcie wejścia na szczyt pojawiają się problemy z uposażeniem, narasta im opóźnienie, załamuje się pogoda. Ale przedsięwzięcia nie przerwano. Ośmiu uczestników tej wyprawy tak naprawdę nigdy z niej nie wróciło. 

Mimo bardzo jasnych sygnałówko drodze, że warto zmienić ten cel, być może porzucić ten cel nie zdecydowano się na to. Mam nadzieję, że Ty nie masz takich celów, które mogą skończyć się dla Ciebie niebyciem na tym świecie, natomiast często potrafimy w ten sposób myśleć o celach: damy radę. Nie widzimy też często przeszkód. 

Tak jak ten koń, który biegnie z klapkami na oczach i mówi: nie widzę przeszkód. To my też tak często dosyć życzeniowo potrafimy podchodzić do swoich przedsięwzięć, mimo iż one nie zawsze mają racjonalny sens, to czasami dostrzec to jest bardzo trudno. 

Inspiracją do tego odcinka, poza tym, że są to moje własne przemyślenia na temat tego, jak ja sama sobie stawiam różne cele, to była bardzo ciekawa książka, którą ostatnio skończyłam czytać „Ego to twój wróg” Ryana Holidaya. Mam różne ciekawe notatki z tej książki. Jedną z nich jest to, że ważna jest umiejętność spojrzenia na siebie z dystansem. To jest antidotum na nasze ego. Bardzo łatwo jest dać się w taki sposób niekontrolowany pochłonąć pracy. 

Ryan Holiday o ego pisze w bardzo fajny sposób. Mam dla Was tutaj cytat: „Ego to kapryśne dziecko w każdym z nas, które chce stawiać na swoim, ignorując wszystko i wszystkich. Potrzeba bycia lepszym niż kimś więcej, niż docenianym za coś ponad wszelką rozsądną potrzebę to właśnie ego.” 

Będę z Tobą szczera – myślę, że to ja byłam ja wtedy. Ba! Ja pamiętam, że w sylwestra na przełomie 2018 i 2019 roku opowiadałam o tym moim celu znajomym. Później ten temat nie wrócił. W mojej głowie on też umarł śmiercią naturalną. Ale wtedy mi się to wydawało absolutnie genialnym pomysłem. 

Brak planu awaryjnego 

Ważną rzeczą jest też to, że ja nie przygotowałam planu awaryjnego. A właściwie nie zrobiłam z tym celem nic, kiedy zaczęłam już dostrzegać, że on mnie przerasta i że prawdopodobnie trochę jest pozbawiony sensu. Przez co on po prostu – tak jak powiedziałam wcześniej – umarł. 

To nie znaczy, że ja nie czytałam książek, ale ani świadomie nie podjęłam decyzji o tym, że porzucam ten cel, ani go nie zmieniłam. A przecież mogłam obciąć go o połowę chociażby i sobie sprawdzać postęp w swoim czytaniu. 

Teraz z perspektywy czasu – nie wiem jak Ty na to patrzysz, ale powiem Ci, jak ja na to patrzę – czytam książki inaczej. Minęły prawie 4 lata od tamtego czasu i teraz wiem, że przeczytanie dobrej książki w taki sposób, który jest dla mnie użyteczny też pod kątem tego, co tworzę dla Ciebie tutaj w sieci wymaga zrobienia dobrych notatek i w pewien sposób przetworzenia tej wiedzy, którą ja z tej książki wyciągam.  

Mało co człowiek pamięta. Oczywiście jakieś wnioski czy o czym była książka to pamiętam. Natomiast widzę absolutnie kolosalną różnicę, kiedy czytam książki inaczej i robię po prostu z nich dobre notatki. 

Można czytać mnóstwo książek tak po prostu dla przyjemności i nic z nich nie wyciągać. To też jest okej. Ja teraz chcę inaczej. Wiem, że podążanie taką ścieżką osiągnięć, na którą ja potrafiłam – przynajmniej wcześniej – często wpadać to pułapka. 

Niekończący się cykl porównań 

W książce „Ego to twój wróg” był taki fajny wątek, że kiedy człowiek wchodzi na tę ścieżkę to spotyka też inne osoby „sukcesu” i możemy zacząć czuć się przy tych osobach nieistotni. Czyli chcesz czytać więcej, a nagle spotkasz osobę, która czyta dwie książki tygodniowo i możesz sobie pomyśleć: Jezu, dobra, to nie ma o czym gadać. 

Sęk w tym, że te inne osoby, które my postrzegamy jako takie łołoło nie wiadomo jakie podobnie się czują przy innych. Ten cykl porównywania się do innych osób może się nie kończyć. Zresztą badania pokazują, że jest pewna korelacja pomiędzy porównywaniem się do innych a chorowaniem na depresję. 

Ten cykl porównań się nie kończy. To, co się kończy, to co upływa to nasz czas na tej ziemi, więc pytanie: czy warto w ten sposób postępować? A ego? No cóż… Jeśli nie jest ogarnięte, a moje wtedy na pewno nie było to chce wszystkiego i przyczynia się do tego, że się zajmujemy wieloma rzeczami. Ja się tymi wieloma rzeczami w 2019 roku próbowałam zajmować. Z innej strony może być też tak, że zupełny brak celu prowadzi do marazmu i poczucia, że życie przecieka nam między palcami. 

Odpowiedź jest mało seksowna, bo jest nią szukanie złotego środka. Dlaczego ta metoda jest nie sexy? Bo nie da się jej banalnie ująć w kilku punktach, wymaga obserwacji siebie. Często tą odpowiedzią na różne pytania, które sobie wtedy zadajemy jest odpowiedź: „to zależy”. Nasz mózg by wolał konkrety. 

Antyporadnik – jak na pewno nie osiągnąć swoich celów? 

Podsumowując: jak nie stawiać sobie celów? Nie zastanawiaj się po co Ci jest ten cel, nie określaj w jaki sposób do niego dojdziesz, czyli co poświęcisz, czego nie będziesz robić, kiedy będziesz realizować ten cel. Zdefiniuj go tak, żeby był nieracjonalny, żeby był niemalże niewykonalny dla Ciebie w Twojej obecnej sytuacji. 

Nie wykonuj żadnej autorefleksji po drodze, daj pełne pole do popisu swojemu ego i nie przygotowuj planu B na takie sytuacje, kiedy cel okaże się zbyt duży być może, bo przecież to niemożliwe, to nie Twój przypadek. [śmiech] 

To taki mały dzisiaj antyporadnik i kawałek mojej historii o tym, jak nie stawiać sobie celów. Jest to zabawne, że tak postawiony przeze mnie cel zbiegł się z początkami mojego bloga. Ktoś może sobie powie, że to jest hipokryzja, ale cytując Dereka Siversa: „Gdyby to informacja było odpowiedzią, wszyscy bylibyśmy milionerami z perfekcyjnie wyrzeźbionymi brzuchami.” 

Zdaję sobie sprawę, że w kontekście celów jestem teraz w innym miejscu niż wtedy i niepowielania moich błędów Tobie życzę! Dziękuję Ci za wspólnie spędzony dzisiaj czas! My słyszymy się już za 2 tygodnie! 


Podobał Ci się odcinek?

SPRAWDŹ NEWSLETTER
Darmowe listy o produktywności bez spiny i organizacji życia w praktyce. Bezpośrednio na Twoją skrzynkę e-mail.

Zdjęcie: Alexander Grey


Przeczytaj też

Zostaw komentarz

Strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Ok, lubię ciasteczka Czytaj więcej