Kiedy chodziliśmy do szkoły co to uczyliśmy się wierszy na pamięć. Pamięciowe uczenie się wiodło prym. Przynajmniej tak było za moich czasów. Mam poczucie, że nauka polegająca na dogłębnym zrozumieniu tematu nie istniała. Jak to się przekłada na dzisiejsze czasy i Twoją produktywność?
Przekonania
O ile jestem przekonana o tym, że jednak warto ćwiczyć pamięć, tak niekoniecznie jestem przekonana do sposobu, w jaki się to robi w szkole. Zresztą, wspominam też trochę o szkole w jednym z moich filmów na YouTube.
Mam wrażenie, że tkwi w nas przekonanie, że musimy o wszystkim pamiętać. A przynajmniej, że o wszystkim pamiętać powinniśmy. Cytując Radka Kotarskiego, „nic bardziej mylnego”. I tak – przedstawiam tutaj własny pogląd. Popieram go jednak elementem psychologii, do której odwołam się w dalszej części artykułu.
Kiedy pamiętanie hamuje produktywność
W kontekście produktywności próba pamiętania wszystkiego jest czymś, co bardzo przeszkadza. W obecnych czasach jesteśmy narażeni na całą masę bodźców i informacji każdego dnia. Przy takim nadmiarze bardzo trudno się skupić i pracować wydajnie.
Jeśli żyjesz w puszczy lub w lesie zbierając jagody to problem przebodźcowania (tak, to jest poważny problem dzisiejszych czasów) Cię raczej nie dotyczy. Prawdopodobnie jednak Twoje życie wygląda nieco inaczej, skoro czytasz ten wpis.
Codziennie przez Twoją głowę przewijają się miliony informacji odbieranych z otoczenia. Ogromną cegiełkę (ta, cegiełkę, raczej cegłę) dokładają tutaj social media i telewizja. Czy naprawdę warto więc sobie na własne życzenie dokładać?
Wszystko poza głową!
Od dłuższego czasu trzymam się pewnej zasady – trzymania wszystkiego poza głową, korzystania z tzw. „pamięci zewnętrznej”. Im więcej masz na głowie tym bardziej doceniasz zalety tego rozwiązania. Wyobraź sobie o ilu sprawach trzeba pamiętać kiedy studiujesz dwa kierunki, pracujesz i wykonujesz badania naukowe. To ja sprzed kilku lat. Pamiętanie wszystkiego to prosty sposób do szybkiego zużywania zasobów. A tych zasobów potrzebujesz na co dzień. Ściągaj więc ze swojej głowy tyle obciążenia ile to tylko możliwe.
Coś więcej o naszych zasobach umysłowych? Tutaj: Dlaczego Mark Zuckerberg każdego dnia nosi taki sam T-shirt?
Hello, psychologio!
Być może znasz to uczucie kiedy kładziesz się wieczorem spać i do głowy zaczynają powracać różne myśli.
Przypominają się rzeczy, których nie dokończyłeś.
Powracają sprawy, które chciałeś zrobić, a o których zapomniałeś (przegląd samochodu czeka).
Doświadczasz wtedy psychologicznego efektu Zeigarnik – efektu, który zmienił moje spojrzenie na produktywność i którego świadomość bardzo mi pomaga. Praca nad produktywnością to też zapobieganie występowaniu efektu Zeigarnik.
Jak to zrobić? Możesz skorzystać z mojego bezpłatnego e-booka i w 4 (prostych) krokach pozbyć się przeciążenia i uwolnić głowę. Sprawdź co się stanie ?
Jak sobie szybko pomóc?
Opowiem Ci o tym, co ja robię.
Aplikacja
Na co dzień zawsze mam przy sobie coś, co pozwala mi robić notatki. Telefon to najbardziej oczywista rzecz, ponieważ stanowi moje centrum dowodzenia. Znajdź dedykowane narzędzie do robienia notatek. Po co? Kiedy będziesz chciał zrobić notatkę na telefonie nie będziesz się zastanawiał gdzie ją zapisać. Nie mając jednego narzędzia do tego możesz doprowadzić do sytuacji, w której notujesz w różnych miejscach. To z kolei sprawi, że będziesz mieć dodatkowy bałagan do posprzątania potem. Ma sens? Zdecydowanie mniejszy niż jedno narzędzie. U mnie króluje w tym momencie Evernote. Jest obecnie na rynku parę ciekawych alternatyw, ale o tym innym razem. Wybierz takie narzędzie, które będzie odpowiadało Tobie i z którego będziesz chętnie korzystał.
Papier
Zwykle mam też przy sobie kawałek kartki lub jakiś mały notatnik i długopis. Lubię pisać na papierze. Wtedy jakoś tak lepiej generuję pomysły. Mam też specjalny notatnik, w którym robię notatki z webinarów, szkoleń, spotkań. Pewnie kojarzysz go z mojego Instagrama. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby takie notatki zapisane ręcznie zamienić w formę cyfrową. W Evernote można to zrobić bardzo szybko dzięki opcji notatki w formie zdjęcia.
Planowanie w głowie
O jak ja się często z tym spotykam! Wielu z nas robi plan na kolejny dzień lub tydzień. Wielu też z nas jednocześnie robi sobie te plany… w głowie!
Zobacz, wykonałeś największą pracę – zastanowiłeś się już co jest do zrobienia na kolejny dzień lub tydzień. Tak, to zwykle wymaga największego wysiłku. Potem wygrało lenistwo (lub zwykła nieświadomość) i plan pozostał w głowie. ? Zapisanie go zajmie naprawdę kilka minut.
Planowanie zawsze warto robić to na kartce lub w aplikacji. Nie bez powodu przecież cotygodniowe wspólne planowanie robimy poza głową.
Nie wiesz o jakim wspólnym planowaniu mowa? Co tydzień, w niedzielę o godzinie 17:00 na YouTube, Facebooku i Instagramie publikuję film, podczas którego planuję kolejny tydzień. Zachęcam Cię do dołączenia na wybranej przez Ciebie plaftormie szczególnie, jeśli brakuje Ci motywacji do planowania.
Gwarantuję Ci, że po zaplanowaniu sobie czegoś w głowie za jakiś czas nie będziesz tego pamiętać w takiej formie. Nie o to chyba chodzi.
Odciążanie głowy i korzystanie z pamięci zewnętrznej to podstawa wydajnego planowania i budowania swojej produktywności na co dzień.
Nie musisz o wszystkim pamiętać. Wykorzystaj swoją głowę w najlepszy możliwy sposób – do wykonywania Twoich planów, do generowania nowych kreatywnych pomysłów i szukania rozwiązań.
22 komentarze
O tak, planowanie w głowie <3 Musiałam się tego niedawno szybko oduczyć, bo tak, jak piszesz - jest strasznie dużo spraw do ogarnięcia, więc to mało prawdopodobne, że nic nam z tej głowy nie wyleci... I tak, jak piszesz - jesteśmy przebodźcowani, a do tego twarde dyski wystawione na ciężką próbę, bo teraz to używamy pierdyliona aplikacji (do każdej trzeba znać hasło), skrzynek mejlowych (a każda ma hasło), wielu z nas mieszka na osiedlach zamkniętych, więc kod do bramki, pin do bankomatu i... zbiera się tego całkiem dużo! Dlatego tez już teraz powoli rozkochuję się w notatnikach, sticky notes'ach, korkowej tablicy itp 😉
Ooo właśnie, przypomniałaś mi o pinach i różnych takich. Następne do kolekcji. Właśnie. 🙂 Brawo, że pracujesz nad tym. 🙂
Wszystkiego pamiętać nie trzeba. Właśnie dlatego w torebce zawsze mam notes!
Super!
Ciekawy tekst. Bardzo.
Ja mam spory problem z organizacją i planowaniem, jednak na pamięć nie mogę narzekać. Czasem przeciążona materiałami na studia nieco szwankuje, ale pamiętam za to, przykładowo, co dostałam na Gwiazdkę gdy miałam 9 lat, dzienną datę zakupu ulubionego kapelusza, daty urodzin rodziny mojego chłopaka albo co robiłam pewnego dnia 3 lata temu 🙂 Znajomi często się śmieją, że jestem sawantem.
Pamięć jest naprawdę niezbadana 🙂
To jesteś w tym (chyba mniejszościowym gronie) w tak niesamowita pamięcią 🙂 ale czad
Ja planuję w BuJo, ale musiałam przejść drogę od „chcę, żeby był ładny, jak te w sieci!” do „taki sposób jest najprostszy i najlepszy DLA MNIE”… i trochę to trwało. Ja staram się nie robić planów w głowie, bo u mnie w głowie tyle się dzieje, że wszystkie plany wylatują mi z pamięci tuż po tym, jak zostają stworzone. Zgadzam się, że bez sensu trwonić pojemność swojego „twardego dysku” (;D) na informacje, które potrzebujemy tylko na kilka godzin lub na tydzień. Zauważyłam, że im więcej zapisuję na papierze/w notatnikach na komputerze, tym „luźniej” mi w głowie, bo te wszystkie myśli przestają się kołatać, przestają się przypominać w dziwnych momentach, a ja się nie stresuję, że muszę to wszystko ogarniać.
„taki sposób jest najprostszy i najlepszy DLA MNIE” – świetne stwierdzenie! Miałam podejście do BuJo, ale jakoś mi nie podeszło. Chyba przytłoczyły mnie właśnie te BuJo z sieci. 🙂 Masz jakiś specjalny notatnik do tego? Jakiejś szczególnej firmy?
To co opisujesz to dokładnie efekt Zeigarnik 😀 100%
Tak, już trzeci notes z rzędu mam dokładnie taki sam: Bullet Journal z Oxfordu, tak wygląda: https://thebrside.com/wp-content/uploads/2019/02/Mat%C3%A9riel-Bullet-Journal-A5-journal-Oxford.jpg [zdjęcie z images google ;)] i mnie kosztował jakieś 50 zł. Ale papier ma nieprzebijający, w kropki, ma kieszonkę z tyłu, gumkę na długopis i… przede wszystkim wygląda ponadprzeciętnie elegancko nawet po roku intensywnego użytkowania (bo mi tak mniej więcej jeden starcza na rok). Więc ja jak je ostatnio widziałam w papierniczym to kupiłam od razu dwa 😉 Jedyne, co w nim używam, to taśma maskująca do oznaczenia nowego miesiąca, czarny cienkopis i raz po raz niebieski grubszy mazak. I generalnie nic nie rysuję, bo nie mam na to czasu 😉
No powiem Ci, że faktycznie wygląda wręcz… luksusowo!
A w środku jest jaki? Mam nadzieję, że nie kropkowany, bo będzie mnie kusił!
No to muszę Cię zmartwić, bo właśnie kropkowany… 😉
Czasem ciężko wszystko pamiętać, a jeszcze jak się ma wszystko na głowie to już w ogóle
Otóż to!
Nigdy nie zakładałam, że muszę wszystko zapamiętać, chociaż pamięć mam rewelacyjną. Zazwyczaj mam kilka rzeczy do zrobienia zapisanych w planerze.
No i super! 🙂
Na co dzień korzystam z planera, smartfona i Gmaila. Nie wyobrażam sobie trzymania tych wszystkich informacji w głowie – chyba by wybuchła 😉
Im więcej robimy tym też więcej się w tej głowie pojawia 🙂 moja też by wybuchła 😀
Za moich czasów również w szkole prym wiodło zapamiętywanie wszystkiego (często totalnych głupot) i sądzę, że podobnie jest do dzisiaj 😉 Nigdy nie zapisywałem notatek/planów za pomocą aplikacji w telefonie. Ale bardzo lubię korzystać z kalendarza i tam mam mnóstwo notatek, co muszę zrobić. I mimo to, zdarza czasem doświadczać mi się efektu Zeigarnika 😉
Super, że korzystasz z kalendarza 🙂 A efekt Blumy Zeigarnik, cóż, kto z nas nie doświadczył? 😉
Ten przymus pamiętania jest straszny, ciągle coś ,,chodzi po głowie”. Dlatego tak jak Ty, używam pamięci zewnętrznej – w telefonie najzwyklejszej aplikacji do notowania, bullet journalna, do którego wpisuje zadania, pomysły, a w plecaku/ torebce mam mały notes, który pomaga, kiedy różne rzeczy nie dają spokoju, a jestem poza domem 🙂 Takie działania bardzo mocno uwalniają głowę 🙂
? Paulina 🙂
[…] Nie daj sobie wmówić, że musisz wszystko pamiętać! […]